Archiwum Polityki

Marsz na Moskwę

Najnowszym przebojem w Niemczech jest relacja „z całkiem osobistego podboju Wschodu” przez reportera Wolfganga Büschera, który na pięćdziesiąte urodziny zafundował sobie marsz do Moskwy. Włożył wojskowe spodnie, wygodne buty i w 82 dni przeszedł 2,5 tys. km śladami dziadka, który w czasie wojny zaginął gdzieś na tym szlaku.

Książka „Berlin–Moskwa. Podróż na piechotę” to raport ze współczesności, ale i zapis literackich stereotypów i świadome odczynienie wojennych upiorów.

Początek podróży: „Ostatnie, co widziałem z Berlina, to była martwa mysz. Tłusta, ale mimo to żaden kot się na nią nie połaszczył”. Pierwszego dnia pod wieczór dociera na Wzgórza Seelowskie, na pole ostatniej wielkiej bitwy na froncie wschodnim. W muzeum bitwy dowiaduje się, że przez cały dzień szedł „aleją powieszonych”. W kwietniu 1945 r. SS poobwieszała przydrożne drzewa rzekomymi dezerterami, uczniami wziętymi prosto ze szkoły. Na cmentarzu czuje, że „ktoś usiadł obok, nie widziałem go, ale wiedziałem, kim jest...”, może dziadek, który zginął gdzieś na trasie do Moskwy, a może ten student, który – śmiertelnie przerażony i oślepiony radzieckimi reflektorami – w leju po bombie ściskał szkolne wydanie „Fausta”. Przez trzy deszczowe dni piechur odprawia niemieckie egzekwia. Potem tylko trzy kroki nad Odrę.

Jeszcze po niemieckiej stronie jakiś mężczyzna przestrzega: „Jest pan szalony. Byłem pilotem, woziłem do Królewca rannych znad jeziora Ładoga. Mój Junkers robił 200 km na godzinę, leciałem pięć, sześć godzin. Lasy, lasy, nic tylko lasy. A do Moskwy dwa razy tyle. Czego pan tam szuka? Niech pan popracuje u mnie na polu i za własne pieniądze poleci do Moskwy. Po co do Moskwy, na Majorkę!”. Weteran Luftwaffe straszy piechura, że już w Polsce go utłuką, nie mówiąc już o tym, co będzie dalej.

Sosny i brzozy

W Polsce najpierw szuka śladów umarłej cywilizacji. Kiedyś w Kostrzyniu książę Fryderyk musiał przyglądać się, jak na rozkaz króla Prus kat ścina jego zaufanego. Dziś w ruinach pruskiej twierdzy straszą jedynie nietoperze i reklamy McDonald’sa.

Polityka 37.2003 (2418) z dnia 13.09.2003; Kultura; s. 60
Reklama