Jacek Żakowski: – Czy często zdarza się panu słyszeć, że George Soros to zdrajca?
George Soros: – Dlaczego zdrajca?
Dlatego, że jako wielki finansista niezwykle skutecznie spekulujący na globalnym rynku walutowym krytykuje pan targany kryzysami system, który od lat pana żywi. Jako Żyd krytykuje pan Izrael i odmawia wsparcia dla organizacji żydowskich, kiedy trwa intifada i w świecie szerzy się antysemityzm. Jako Amerykanin atakuje pan swój rząd i próbuje usunąć prezydenta, kiedy Ameryka prowadzi pierwszą wielką wojnę XXI w.
A pan uważa, że powinienem popierać swoich bez względu na to, po czyjej stronie jest racja? To byłaby zdrada moich zasad. Dlatego ktoś reprezentujący mentalność społeczeństw zamkniętych zawsze będzie mógł nazywać mnie zdrajcą. To jest jego prawo. Ale dla mnie najważniejszą wartością życia społecznego jest społeczeństwo otwarte i uczciwa debata, która się w nim toczy. Kiedy uważam, że Izrael prowadzi złą politykę, kiedy rynki finansowe zagrażają lokalnym gospodarkom, kiedy mój prezydent staje się groźny dla Ameryki i świata – muszę o tym mówić i próbować to zmienić.
To ile pan wyda, żeby usunąć prezydenta Busha?
Tego jeszcze nie wiem.
Nie ma pan biznesplanu?
Nie mam. Na razie dałem 10..., 15..., nie, nie... teraz już jakieś 18 mln dol.
To pana zdaniem wystarczy?
To nie wystarczy nawet, żeby zrównoważyć finansową przewagę republikanów.
Więc ile trzeba wydać, żeby usunąć prezydenta Stanów Zjednoczonych?
Żeby wybrać właściwego prezydenta, trzeba będzie wydać kilkaset milionów. Bush już zebrał na swoją kampanię jakieś 200 mln.
Pan wydał 5 mld na budowanie demokracji w świecie, więc zrównoważenie tych 200 mln chyba nie jest dla pana problemem?