Archiwum Polityki

Muzyka ze wsi Warszawa

Nie ma rady, folk jest skazany na sukces: na świecie zainteresowanie nim ciągle rośnie, a my przecież lubimy naśladować zagranicę. Może przy okazji uda nam się odnaleźć samych siebie?

1 maja w Belfaście, na wielkim koncercie plenerowym laureatów nagród programu BBC3 w dziedzinie world music, wystąpiła Kapela Ze Wsi Warszawa – zespół, który zwyciężył w kategorii, nomen omen, newcomers (przybysze).

W Polsce nazwalibyśmy ten zespół folkowym. Anglicy, by się za bardzo ten gatunek muzyki nie kojarzył z ludowym (co dosłownie znaczy), wymyślili pojemny termin world music. W Polsce jest on tłumaczony jako „muzyka świata”, co brzmi bardzo egzotycznie i tak też się kojarzy. O polskiej muzyce ludowej zaś, takiej autentycznej, uprawianej przez ostatnich muzykantów wiejskich i ich miejskich kontynuatorów, mówi się tradycyjna (albo z angielska roots – korzenie).

Z terminologią w dziedzinie okołofolkowej jest w ogóle niezły bałagan. Istnieje jeszcze na przykład muzyka etniczna (etno), która – według Marii Baliszewskiej, kierującej Radiowym Centrum Kultury Ludowej (RCKL) – w Polsce w zasadzie nie występuje, ponieważ mając specyficzne cechy, które ją odróżniają od muzyki innych narodów, niekoniecznie jest muzyką ludową (jak japońskie dworskie gagaku czy hinduska raga). A liczba przydomków dodawanych do terminu folk jest doprawdy przesadna: są ballady folkowe i jest disco folk, jazz folk i rock folk, a także oczywiście pop folk.

Dzisiejszy świat muzyki folkowej łączy coraz więcej rozmaitych tendencji już nie tylko na zasadzie prowokacyjnych zderzeń, ale także harmonijnej syntezy. Same zespoły także wymyślają sobie różne śmieszne słówka: wspomniana Kapela Ze Wsi Warszawa (na zagranicę: Warsaw Village Band) określa swój styl gry – jak podaje się na stronie internetowej BBC3 – jako hardcore folk lub biotechno.

Polityka 20.2004 (2452) z dnia 15.05.2004; Kultura; s. 70
Reklama