Archiwum Polityki

O dobrej szlachcie i zakutych rycerzach

Czy Polacy umieją zawierać między sobą polityczne kompromisy? Kiedyś potrafili, nawet w czasach rozpasanej wolności szlacheckiej.

W świadomości potocznej Rzeczpospolita szlachecka funkcjonuje jako państwo anarchizującej szlachty, niezdolnej do zgody i kompromisu. Jeśli chodzi o epokę od XV do połowy XVII w., chyba nic bardziej błędnego.

„Aby jako hostis patriae (nieprzyjaciel ojczyzny) był każdy tak karan, który zgody wszystkich rozrywać się waży” – żądał sejmik wiszneński w 1597 r. Głosy potępiające tych, którzy naruszają zgodę narodową, przewijały się nader często w Rzeczypospolitej szlacheckiej aż do czasu nieszczęsnego liberum veto w 1652 r. Wedle bowiem powszechnego przekonania herbowych, cała Rzeczpospolita miała stać na ugodzie zawartej między szlachtą, senatem i królem oraz innymi stanami. Janusz Ekes zauważył, że zgoda jako wartość ideowa „stała się jednym z czynników szlacheckiej ideologii ustrojowej”, ustalając „sposób ustawodawczej działalności państwa”.

Najbardziej głośną, dosłownie i w przenośni, cechą ustrojową

stała się zasada unanimiter: decyzje dotyczące państwa miały być podejmowane jednomyślnie. Zachowanie takiej zgody i jednomyślności w Rzeczypospolitej szlacheckiej jako podstawy funkcjonowania państwa wymagało bezustannych kompromisów.

Szlachta polska, senat i królowie polscy według obiegowej opinii stanowili trzy części tego samego ciała: król był głową, senat korpusem, a szlachta rękoma. Była to jedna z najbardziej znanych prawd narodu szlacheckiego i biada temu, kto chciał ją naruszać. Próby wzmocnienia władzy monarszej szlachta uważała za naruszenie równowagi i zgody społecznej, jako krok ku absolutyzmowi. Z drugiej strony – na sejmie piotrkowskim w 1548 r. izba poselska i wielu senatorów błagało króla Zygmunta Augusta, by odstąpił od tajnego ślubu z Radziwiłłówną, gdyż ożenek z reprezentantką potężnego rodu bez zgody stanów wywyższy ten ambitny ród i podważy zgodę szlachecką.

Polityka 19.2004 (2451) z dnia 08.05.2004; Historia; s. 62
Reklama