Archiwum Polityki

ONZ: wojna (tej samej) płci

Dawno nic tak nie ożywiło sennych korytarzy ONZ jak wewnętrzny okólnik szefa Kofiego Annana w sprawie związków osób tej samej płci. Przyznane im zostały podobne świadczenia socjalne jak tradycyjnym małżonkom – „jeśli prawo kraju, skąd pochodzą, legalizuje takie związki”. Z przywileju mogli zatem skorzystać Belgowie, Holendrzy, Duńczycy, Kanadyjczycy oraz Francuzi. I skorzystali: pięć par w centrali w Nowym Jorku i jedna w Genewie. Wtedy wybuchł skandal. Pewna Kanadyjka, która nie może poślubić swojej amerykańskiej partnerki, zwołała zebranie oenzetowskich gejów i lesbijek, które uchwaliło gorący protest przeciwko „nierównemu traktowaniu”. W ferworze Iran i Egipt, wspierane przez inne państwa muzułmańskie oraz Watykan, przygotowały projekt rezolucji potępiającej Annana za zbyt śmiałe kroki. Rosja i Chiny uznały, że sekretarz generalny w ogóle nie miał takich prerogatyw, za to wsparła go Europa (o Polsce agencje milczą) i Ameryka Łacińska (za wyjątkiem Hondurasu). W tej sytuacji w kąt poszły inne bieżące prace i chyba nie obejdzie się bez ingerencji Rady Bezpieczeństwa.

Polityka 16.2004 (2448) z dnia 17.04.2004; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 17
Reklama