Im bliżej 1 maja, historycznego rozszerzenia, tym więcej się sypie polityków u władzy, a niespodzianka goni niespodziankę. Na szczęście nie tylko w obozie nowych kandydatów – jak Polska i Słowacja – ale także wśród starych: do Hiszpanii dołączyła właśnie Francja. Słowacy będą mieli jeszcze szansę za dwa tygodnie w drugiej turze wyborów prezydenckich, ale wybór między populistą Vladimirem Mecziarem a jego dawnym sojusznikiem Ivanem Gaszparoviciem nie jest zbyt wielki. Faworyt Eduard Kukan, dotychczasowy minister spraw zagranicznych, dużo chętniej widziany na salonach Brukseli, przegrał z kretesem, bo jego zwolennicy nie pofatygowali się do urn. Zwycięży zapewne Mecziar; a to przecież głównie z jego powodu, gdy był premierem, Unia zastopowała kandydaturę Słowacji. Teraz będzie miała trudny orzech do zgryzienia: jak – szanując demokratyczny wybór – wystarczająco dobitnie okazać Słowakom, że nie najlepiej wybrali. To też będzie nasz unijny kłopot.