W zamierzchłej epoce bezlodówkowej ostre orientalne przyprawy miały za zadanie konserwację i zabijanie nieprzyjemnego zapachu, jaki wydzielało nieświeże mięso. Później – cynamon, pieprz, wanilia, kurkuma, kardamon, goździki i inne wonności stosowano dla podkreślenia smaku lub nawet zaostrzenia apetytu... seksualnego.
Pierwszą opisaną przyprawą był cynamon. Można znaleźć wzmianki o tej zmielonej korze drzewa zwanego cinnamonum verrum zarówno w Biblii jak i staroegipskich papirusach. Grecy oraz Rzymianie powszechnie zaczęli stosować cynamon w III lub IV wieku, czyli u schyłku cesarstwa. Uważali, że jest to wspaniały afrodyzjak. Chińczycy zaś sądzili, że noszenie przy sobie kory cynamonowca chroni przed chorobami, a na pewno przed przykrymi zapachami, jakie unosiły się nad ulicami miast Państwa Środka.
W średniowieczu centrum handlu cynamonem była Aleksandria. Arabscy kupcy opowiadali, że przyprawę tę wybiera się sitem u źródeł Nilu, w miejscu, w którym ogromny talerz ziemi kończy się, a na wprost widać wrota Raju.
Skąd przybywał do Europy cynamon, wiedzieli doskonale bracia Polo. W listopadzie 1271 r. obaj weneccy podróżnicy wraz z synem jednego z nich, Markiem, odkryli to miejsce – Cejlon. W żadnym jednak ze swoich sprawozdań nie zdradzili tej tajemnicy.
Cynamon jest głównym składnikiem wielu win korzennych, licznych sosów oraz zup i dań – zwłaszcza z dziczyzny. Nie sposób sobie wyobrazić żadnej uczty królewskiej, książęcej czy nawet szlacheckiej bez udziału tego aromatycznego proszku. Był on droższy niż złoto. Można więc zrozumieć, dlaczego Portugalczycy, Hiszpanie, Anglicy i Holendrzy toczyli krwawe bitwy morskie właśnie o tę przyprawę.
Równie krwawe walki toczono o gałkę muszkatołową i goździki. Muszkatołowce pochodzą z Wysp Korzennych w Indonezji, które w XVI wieku zawojowali Portugalczycy.