Wprawdzie do szczytu pozostał niemal miesiąc, jednak już dziś między kontestatorami korporacyjnego kapitalizmu a organizatorami forum ekonomicznego trwa cicha wojna. Władze miasta przestrzegają przed ogromną uliczną bitwą: antyglobaliści to zadymiarze, którzy kamieniami i ogniem doprowadzą miasto do ruiny i sprawią, że Warszawa podzieli los Seattle (tam w 1999 r. po raz pierwszy zerwano obrady Światowej Organizacji Handlu), Pragi i Genui. Gdyby nie zadymy – replikują nawet ci, którzy mają do ulicznych walk krytyczny stosunek – nikt by o nas nie słyszał i nas nie zauważył – dodają. – Organizowanie tutaj Europejskiego Forum Ekonomicznego – tłumaczy jeden z działaczy Federacji Anarchistycznej – po zamachach w Madrycie świadczy o skrajnej głupocie. To doskonała okazja, by w powietrze od terrorystycznych bomb wylecieli wszyscy: zarówno kapitaliści jak i my.
Koalicja Antyszczyt – organizator akcji antyglobalistycznej – podkreśla przy tym, że demonstracja 29 kwietnia to tylko jeden z elementów tzw. Alternatywnego Forum Ekonomicznego; w programie są przecież także happeningi i występy teatrów ulicznych, wykłady, seminaria i konferencje międzynarodowe. Choćby takie jak Dni Antykapitalizmu czy Europa Socjalna Bez Granic, na którą przyjadą na zaproszenie Ogólnopolskiego Związku Bezrobotnych zarejestrowanego w Ełku goście ze Szkocji czy Węgier i będą przekonywać, że neoliberalizm nie jest jedyną wizją ładu gospodarczego.
Antyszczyt to także ogromne przedsięwzięcie organizacyjne. – Grupy z Zachodu nie podają nam, w jakim składzie przyjadą – wyjaśnia Arkadiusz Zajączkowski z Federacji Anarchistycznej. – Liczymy jednak, że może być to nawet kilka tysięcy osób. Przewidujemy, że w naszym proteście może wziąć udział pięć tysięcy uczestników, dla których przygotować trzeba noclegi, wyżywienie i pomoc medyczną.