Archiwum Polityki

Hijos de puta!

Najpierw przychodzi odruch ludzkiej solidarności. Potem wyładowanie gniewu. Dopiero później analiza polityczna. Wygląda na to, że Al-Kaida mści się na Hiszpanii za zaangażowanie w Iraku. Może więc lepiej – i dla Hiszpanów, i dla Polaków – wycofać stamtąd wojska? Czy nie o tym świadczy wynik hiszpańskich wyborów, które rozegrały się w cieniu tragedii?

Szok rozchodził się falami. Pierwsze wiadomości o zamachu przyjmowano z niedowierzaniem. Bomba w pociągu podmiejskim o siódmej trzydzieści rano, kiedy tłumy pasażerów śpieszą do pracy w Madrycie? Jak? Dlaczego? Rozdzwaniają się telefony komórkowe i informacje płyną coraz straszniejsze. Dziesiątki zabitych i rannych; stu zabitych i ponad tysiąc rannych, dwustu zabitych. Rano to nie telewizja, lecz telefony komórkowe są siecią informacji. Zawsze dzwonią za późno. Ratownicy we wrakach pociągów opowiadali, jakie koszmarne wrażenie robiły te dzwoniące pudełeczka obok pokrwawionych, zmasakrowanych zwłok.

Alarm wśród Polaków, których wielu mieszka w Alcalá de Henares i dojeżdża właśnie na dworzec Atocha, główny węzeł kolei podmiejskiej. Gorączkowe poszukiwanie bliskich, znajomych. Jedni odbierają, inni milczą, dlaczego? Kogo brakuje? Jedną z ofiar jest Patrycja, siedmiomiesięczne niemowlę, Polka. Ciała jej taty, który wiózł ją do żłobka, jeszcze nie zidentyfikowano. Hiszpanie smutnie doświadczeni krwawą działalnością ETA z miejsca skojarzyli zamach z tą właśnie organizacją. Ale Polacy hiszpańscy? – Czy to dla nas ważne, kto jest sprawcą? – odpowiadali na pytanie. W kilka godzin po zamachu w Internecie zaczęły krążyć fotografie zamachowców, baskijskich terrorystów z ETA, którzy jeszcze umknęli sprawiedliwości. Walka z ETA dla wielu polskich obywateli pracujących w Hiszpanii jest trochę abstrakcją. Atak Al-Kaidy to już problem bliższy Polsce. Przecież też znaleźliśmy się na celowniku. Ale być na celowniku to nie to samo, co przeżyć atak. Mój siedemnastoletni syn (to pisze autorka z Madrytu) po milionowej manifestacji, w której uczestniczył, powiedział, że teraz dopiero Hiszpanie, po zapełnieniu ulic, kostnic i szpitali, są w stanie zrozumieć ogrom cierpienia i szok Amerykanów po ataku na Nowy Jork.

Polityka 12.2004 (2444) z dnia 20.03.2004; Komentarze; s. 17
Reklama