Zapalonemu miłośnikowi średniowiecza, właścicielowi istniejącej od ponad dwudziestu lat firmy specjalizującej się w rzadkim obecnie rzemiośle – płatnerstwie, czyli wyrobie zbroi oraz białej broni, wydawało się do niedawna, że klienci kupują u niego pasy cnoty dla żartów lub na przykład na potrzeby filmu. Giuseppe Acacia zmienił zdanie, gdy dowiedział się o czterdziestoletniej Angielce, zatrzymanej na lotnisku w Atenach. Wykrywacz metalu podnosił alarm, ilekroć przechodziła przez bramkę, choć wcześniej wyjęła klucze, monety i telefon komórkowy. Gdy podejrzaną pasażerką zajęły się służby lotniskowe z antyterrorystami włącznie, wyszeptała wreszcie ze wstydem: „To pewnie mój pas cnoty”.
Zanim, w drodze najwyższego wyjątku, otrzymała zgodę na wejście na pokład w metalowej obręczy z zamkiem, pokazała ją podczas kontroli osobistej i opowiedziała, że została zakuta przez patologicznie zazdrosnego męża, który tylko pod tym warunkiem zgodził się na jej samotny wyjazd do Grecji. By móc zobaczyć Akropol i Santorini, założyła więc ważący ponad kilogram pas z polerowanej blachy wybity ćwiekami, wyposażony w zawiasy i porządne zamknięcie.
Acacia zastanawia się teraz, w jakim naprawdę celu jego pasy są kupowane. Nic zatem dziwnego, że wszystkich zainteresowanych zakupem informuje na wszelki wypadek, że wprawdzie metalowe obręcze mają naturalne wymiary, nie są jednak do codziennego użytku, tylko do ozdoby. Podkreśla też, że cieszące się tak wielką popularnością rękodzieło ma przede wszystkim wartość historyczną.
Tymczasem zamówienia telefoniczne i przez Internet,
nie tylko z sex-shopów, ale głównie od klientów indywidualnych napływają bez przerwy. Pas cnoty dla kobiet kosztuje 119 euro, dla mężczyzn 136 euro. – Boom rozpoczął się przed kilkoma laty i od tego czasu odnotowujemy coraz większą liczbę zgłoszeń – mówi szef firmy.