Pięćset franków francuskich zadecydowało o jednym z najważniejszych odkryć w dziedzinie badań nad mózgiem. Wszystko zaczęło się od Franza Josepha Galla, niemieckiego lekarza, który pod koniec XVIII w. stworzył system zwany frenologią. Według niego nasza psychika miała składać się z wielu odrębnych, wysoce wyspecjalizowanych zdolności, jak na przykład miłość małżeńska czy przywiązanie do miejsca. Za każdą taką zdolność odpowiada odrębny „organ” mózgowy, który w miarę rozwoju tworzy na powierzchni czaszki wypukłości. Analiza owych wypukłości miała odpowiadać na pytanie, jakie cechy psychiczne u danego człowieka są wysoce rozwinięte, a które wręcz uległy zanikowi.
Język „tan-tan”
Teoria ta, choć nie kryły się za nią żadne solidne dowody naukowe, stała się niezwykle głośna i modna. Podzieliła środowisko lekarzy na zagorzałych jej zwolenników i zaciekłych przeciwników. Ale przede wszystkim zachęciła ówczesnych uczonych do bardzo wnikliwych badań nad lokalizacją poszczególnych funkcji w mózgu. Gall twierdził na przykład, że w przedniej części mózgu tuż za gałką oczną znajduje się „organ” mowy, co miało czynić niezwykle elokwentnymi osoby z wyłupiastymi oczami.
Zwolennikiem istnienia wyspecjalizowanego ośrodka mowy był paryski lekarz Jean Baptiste Bouillaud. Udało mu się nawet wstępnie potwierdzić lokalizację sugerowaną przez Galla. Jednak wielu wybitnych naukowców ostro skrytykowało Bouillauda. Poirytowany tym postanowił w 1857 r. przeznaczyć 500 franków dla tego, kto ostatecznie dowiedzie, jak jest naprawdę.
Być może to właśnie zdarzenie zdopingowało młodego francuskiego chirurga Paula Broca. Zaledwie cztery lata później przedstawił on przypadek chorego o nazwisku Leborgne, który 20 lat przed śmiercią utracił mowę.