Archiwum Polityki

Arnold wygrywa z Saddamem

Mimo powtarzających się zamachów i krwawych jatek młodzi Irakijczycy chcą żyć normalnie. Upadek reżimu wyzwolił w nich nadzieję, że będą mieli dostęp do tego, co mogą już oglądać w telewizji.

Niemal na każdej ulicy zniszczonego przez wojnę Bagdadu można zobaczyć kolorowe billboardy z wizerunkiem Arnolda Schwarzeneggera reklamujące siłownie. Jako polityk z przeszłością sportowca i aktora, który odniósł wielki sukces, jest dla młodych Irakijczyków – którzy nie pamiętają życia bez wojny w tle – symbolem lepszego, a przede wszystkim innego świata.

Arnold Schwarzenegger wygrał pojedynek z Saddamem Husajnem. Wcale nie dlatego, że jest od niego lepiej zbudowany. Symbolizuje świat modnej odzieży, nowoczesnej muzyki i przynajmniej na pierwszy rzut oka braku zakazów. Zarazem rodzi tęsknotę.

Dwudziestokilkuletni Mohammad nie może się doczekać, kiedy w Bagdadzie będzie można bez problemu kupić markowe ciuchy. – Są chyba ze dwa sklepy w mieście, ale tak na targu lub na ulicy można kupić tylko adidasy. Naprzeciwko jednego z tych sklepów, w handlowej dzielnicy Karrada, od niedawna można kupić hamburgery. To też nowość. Można wreszcie wybrać coś innego niż kebab z baraniny lub kurczaka, a do tego coś, co się kojarzy – jak mówią – z lepszym światem.

Kilka ulic dalej rówieśnik Mohammada Mohamed al-Amir demonstruje przed budynkiem Irackiej Partii Komunistycznej. Nie interesuje go to, co jest i co będzie w sklepach. Chce, żeby w Iraku zapanował komunizm. Wymachuje czerwoną flagą, jest podekscytowany: – Tak jak było w Związku Radzieckim za Stalina. Wszystko wspólne. Komunizm i będzie dobrze.

Mohammada i Mohameda łączy jedno.

Ich rodzice zaraz po usunięciu Saddama kupili anteny satelitarne. W każdym mieście Iraku zestawy do odbioru telewizji satelitarnej (po 200–300 dol.) są tak samo dostępne jak daktyle i pistacje. I choć większość Irakijczyków zarabia miesięcznie ok. 150 dol.

Polityka 11.2004 (2443) z dnia 13.03.2004; Świat; s. 56
Reklama