Rząd i grupa 73 posłów (głównie z SLD i PSL) złożyli swe odrębne ustawowe projekty o rzeczniku praw dziecka i wszystko wskazuje na to, że z początkiem przyszłego roku rozpocznie on swe powinności. Mimo, że mamy przecież dobrze sprawdzonego rzecznika praw obywatelskich i pilnuje on bez względu na wiek praw i wolności człowieka i obywatela.
Powołania nowego urzędu domaga się nie tylko polska ustawa zasadnicza, ale i ratyfikowana już przez 187 państw Konwencja Praw Dziecka i specjalna rekomendacja Rady Europy. Instytucje takie z pożytkiem dla dzieci pracują w 17 krajach świata od Australii i Izraela, po Norwegię i Austrię.
Rzecz jest jednak w tym, czy rzecznik praw dziecka funkcjonować powinien autonomicznie, niezależnie, czy w organizacyjnej jedności z rzecznikiem praw obywatelskich? Wątpliwości takich konstytucja niestety nie rozprasza. Będziemy więc mieli wkrótce kolejne biuro z rocznym budżetem 1,4 mln zł.
Dojdzie też nieuchronnie do sporów kompetencyjnych między rzecznikami, co do kogo należy lub nie należy, a także do osłabienia tych urzędów. Monitorujący ochronę praw i wolności na świecie szef Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka Marek Nowicki powiada, że im więcej rzeczników, tym słabsza ich pozycja i za przykład daje Litwę z aż pięcioma takimi urzędami.
Czy nie lepszym rozwiązaniem byłoby więc przydzielenie prof. Adamowi Zielińskiemu rzecznika praw dziecka jako jego wyspecjalizowanego zastępcy? Czy dziecko nie jest też człowiekiem i obywatelem?
Nie wierzę jednak w przełamanie tej trudności. Będzie przecież do wzięcia jeszcze jedno ważne stanowisko i do rozdysponowania kilkanaście pomniejszych. A to jest pokusa zbyt duża, by pozwolić na jakiekolwiek inne niż dosłowne interpretowanie konstytucji. Poza tym i nad decyzjami konstytucyjnymi, i nad zgłoszonymi projektami ustaw, zmierzającymi do ich wykonania, unoszą się ideologiczne opary, dodatkowo utrudniające rozwiązania trzeźwe, racjonalne, integrujące oba urzędy w jedną całość pod zwierzchnictwem rzecznika praw obywatelskich.