Wysokość funduszu nie jest na razie przesądzona. Także stawki odszkodowań nie zostały jeszcze ustalone. Inicjatorzy akcji zapowiadają natomiast, że wypłaty dokonywane będą szybko i - na ile to możliwe - z pominięciem rozmaitych biurokratycznych procedur. Byłe ofiary nazizmu muszą jednak czekać co najmniej do 1 września. Nie wszystkie doczekają.
- Problemem tym nie można w nieskończoność obciążać ani gospodarki, ani kolejnego pokolenia Niemców, ani samego państwa - uważa Rolf Breuer, rzecznik zarządu Deutsche Banku z Frankfurtu nad Menem, jednego z założycieli funduszu. Deutsche Bank zmierza do wchłonięcia amerykańskiego domu finansowego Bankers Trust, którego finalizacja zagrożona została sprzeciwami ze strony żydowskich ofiar nazizmu w USA, więc frankfurckim bankierom bardzo się spieszy. Również szefowie innych koncernów jak Siemens, BMW, Daimler-Chrysler, Hoechst, BASF, Bayer, Degussa, Krupp - tak niechętni wielu projektom centrolewicowego rządu - z wdzięcznością przyjęli inicjatywę socjaldemokratycznego kanclerza. Schröder uderzył we właściwy ton: dosyć szargania dobrego imienia niemieckiej gospodarki i wystawiania na szwank jej prestiżu. Perspektywa rozbudowy czołowych firm niemieckich, przejmowanie przez nie całych gałęzi produkcji w innych krajach, globalizacja kontaktów finansowych uczyniły niezbędnym "oczyszczenie przedpola", czyli zabezpieczenie ich przed skutkami rozliczeń z historią. Schröder od samego początku zgłaszał gotowość zapewnienia ochrony prawnej niemieckim koncernom, jeśli zadeklarują one chęć polubownego uznania niezaspokojonych do dzisiaj roszczeń. Gospodarka musi zajmować się tym, czym powinna, a nie przesiadywać w sądach - ta prosta opinia kanclerza przyjęta została w siedzibach koncernów z akceptacją. Skryta za nią taktyka jest prosta: lepiej zapłacić dobrowolnie, szybciej i mniej, niż później - więcej i pod przymusem.