Archiwum Polityki

Rachunek za "freda"

Półtora roku temu twarz piętnastoletniego kibica, powtarzającego na polecenie policjantów: "Policja jest the best", a potem z wyraźnym zażenowaniem: "Marszczę freda co dzień rano", oglądała w telewizji cała Polska. W Sądzie Okręgowym w Gdańsku za zamkniętymi drzwiami toczy się proces o naruszenie dóbr osobistych i 700 tys. zł zadośćuczynienia.

Derbowy mecz piłki nożnej między Arką Gdynia i Lechią Gdańsk 19 października 1997 r. zakończył się sforsowaniem przez kibiców ochronnych barierek i regularną bitwą na murawie. Policjanci osłaniający imprezę użyli gumowych kul. Władze miejskie zdecydowały się zamknąć stadion. W mediach mówiło się dużo o rozwydrzeniu szalikowców.

Miesiąc później kibicom za 100 dolarów udało się odkupić kopię kasety wideo nakręconej w dniu meczu przez stróżów prawa. Kaseta w zasadzie powinna być w jednym egzemplarzu. Co więcej, należało ją natychmiast wysłać do Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku. Tym razem jednak filmowe dzieło tak się policjantom spodobało, że wykonali kilka kopii, dla własnej rozrywki. I jedna wyciekła.

Kibice dostarczyli ją do Urzędu Miejskiego w Gdyni jako dowód, że nie tylko oni zachowują się agresywnie. Na filmie utrwalono, jak jeszcze przed meczem policjanci bez wyraźnego powodu rozprawiają się z kibicami wysiadającymi z kolejki. W ruch idą pałki, z ust stróżów prawa sypią się obelżywe, wulgarne słowa: "Raus, kurwy, raus". Inny obraz: policjanci wyprowadzają z radiowozu zatrzymanych kibiców. Mariuszowi M. jeden z nich każe powtarzać do kamery, że kocha policję. Towarzyszą temu salwy śmiechu. Policjanci mają poczucie humoru.

Scenka z Mariuszem M. bodaj najbardziej przypadła do gustu stacjom telewizyjnym - TVN i TVP, dokąd kibice zawieźli kopię policyjnej kasety. Emitowano ją wielokrotnie - w "Faktach", "Faktach Północ", "Wiadomościach", "Panoramie", w lokalnym programie gdańskiego ośrodka Telewizji Polskiej. - Byłem zbulwersowany tym, co zobaczyłem - mówi Stanisław Białas, komendant wojewódzki policji w Gdańsku.

Nie mniej zbulwersowany był Leszek M., ojciec Mariusza, gdy tego dnia obejrzał wieczorną "Panoramę". Poszedł do Joanny Grajter, rzeczniczki prasowej Urzędu Miejskiego w Gdyni.

Polityka 9.1999 (2182) z dnia 27.02.1999; kraj; s. 28
Reklama