Archiwum Polityki

Na dwóch nogach

Powszechnym towarzystwom emerytalnym (PTE) prawo nakazywało milczeć do połowy lutego. Teraz rusza kampania reklamowa, adresowana przede wszystkim do tych, którzy już pracują, ale jeszcze nie ukończyli pięćdziesiątki, czyli - bagatela - ponad siedmiu milionów Polaków. Do końca roku towarzystwa wydadzą na promocję około 250 milionów dolarów. Chcemy podpowiedzieć Czytelnikom, jak te reklamy należy czytać, by dobrze wybrać. I jak się przygotować na propozycje agentów PTE, którzy od 1 marca nagabywać nas będą w najmniej spodziewanych miejscach i momentach.

Do końca roku ta część naszych składek emerytalnych, która popłynie do funduszy kapitałowych, czyli PTE, wyniesie około 4 mld zł. W przyszłym roku suma zwiększy się dwukrotnie, a w kolejnych latach będzie nadal rosła. Za kilka lat można już będzie powiedzieć, że do budowy kapitalizmu w Polsce walnie przyczyniają się przyszli emeryci.

Pieniądze są ogromne, ale wielkie też powody do zdenerwowania dla towarzystw, które pragną nimi obracać. Już w tej chwili licencję Urzędu Nadzoru nad Funduszami Emerytalnymi ma aż piętnaście PTE, w kolejce czeka jeszcze kilka następnych. Każde z nich, aby myśleć o rozwoju, musi namówić co najmniej pół miliona klientów. Tymczasem wiadomo, że nie wszyscy uprawnieni skorzystają z możliwości przystąpienia do drugiego filaru, może ich być aż 7 mln, ale równie dobrze tylko 5 mln osób. Łatwo więc policzyć, że kawałek tortu dla niektórych PTE może okazać się za mały, aby mogły utrzymać się na rynku. To zapowiada, że walka o klienta z pewnością będzie zażarta. Może też stać się okazją do zarobienia dla - jak niektórzy szacują - nawet dwustutysięcznej rzeszy agentów, zachęcających nas do wyboru któregoś towarzystwa.

Strażak w akcji

Szansę zarobku na akwizycji najszybciej wyczuły sieci sprzedaży bezpośredniej, takie jak Oriflame, Amway czy Zepter (pisaliśmy już o tym - POLITYKA 2). Dla każdego towarzystwa ludzie w nich zrzeszeni mają dwie poważne zalety: nauczyli się sztuki namawiania do kupna towaru (przy czym rodzaj towaru nie ma tu znaczenia) oraz posiadają listę i adresy swoich klientów, dla których nie są już osobami zupełnie obcymi, a więc budzącymi nieufność. Niestety, mają także i wady. Pierwsza to taka, że nie wszyscy potencjalni klienci mają ochotę powierzać swoją starość tym samym osobom, których zainteresowania skupiały się do tej pory wokół tłustych plam czy wypadających włosów.

Polityka 8.1999 (2181) z dnia 20.02.1999; Gospodarka; s. 65
Reklama