Głęboko pod domami Jerozolimy zakończono właśnie drążenie 600-metrowego tunelu, prowadzącego aż pod wąskie zaułki muzułmańskiej części Starego Miasta. Archeolodzy twierdzą, że odkryli główną ulicę z okresu drugiej Świątyni, wzniesionej przez Heroda. Ale Adnan Husajn, dyrektor Wakfu (zarządu meczetu Al-Aksa, drugiego po Mekce najbardziej uświęconego obiektu muzułmanów), dopatruje się w pracach wykopaliskowych aktu politycznego, mającego na celu ustalenie dominacji żydowskiej w mieście, którego przyszłość wciąż jeszcze jest przedmiotem zaciekłych sporów między politykami. Skrajnie nacjonalistyczne organizacje islamskie twierdzą wręcz, że prawdziwym celem tej kreciej roboty jest próba podminowania fundamentów meczetu.
Strona muzułmańska nie rezygnuje z odwetu. Wakf rozkopał tę część Wzgórza, w której mieściły się ponoć stajnie króla Salomona. Oficjalny pretekst stanowiła konieczność renowacji infrastruktury. W rzeczywistości powstał tam jeszcze jeden, podziemny meczet. Gruzy z wykopalisk powędrowały na miejskie śmietnisko. Być może znajdowały się tam również znaleziska archeologiczne, świadczące o wczesnej obecności Izraelitów w miejscu stanowiącym dzisiaj wyłączną domenę muzułmanów.
Całą tę przepychankę z niepokojem obserwują członkowie dynastii haszymidzkiej. Jordańsko-izraelski traktat pokojowy oddaje pieczę nad Wzgórzem Świątynnym i jego przyległościami w ręce panującego króla Jordanii. Od podpisania tego traktatu w październiku 1994 r., aż do chwili obecnej ani OWP, ani Hamas, ani rząd Izraela nie honorują tego zobowiązania.
Prace w tunelu nigdy nie uzyskały aprobaty władz izraelskich. Prowadzący je archeolodzy, profesorowie Gabi Reich i Eli Szukrun, nie otrzymali wymaganej licencji, wydawanej przez Państwowy Zarząd Starożytności.