Archiwum Polityki

Blef samobójcy

Opowiadano mi o nuworyszu: w podwarszawskiej rezydencji urządził gigantyczny basen, wyłożony połyskującą złotawo glazurą. Jednego tylko nie przewidziano w tym basenie: wody.

Zafundowaliśmy sobie taki właśnie basenik. Prezentuje się świetnie. Ciągle ktoś do niego skacze, odbijając się od dna twardym łbem. Brak wody jakoś nie wpływa łagodząco: basen cuchnie, podśmierduje coraz intensywniej.

Koniec metaforyzowania: basenem dla nieumiejących pływać stała się historia najnowsza, przedstawiana czytelnikom przez badaczy nurkujących w teczkach, raportach, szpargałach łapsów. Zgoda, archiwalia sławetnego Instytutu Pamięci bywają użyteczne. Ale pod warunkiem, że zweryfikuje się ich prawdziwość. Zdarzało się, że łaps miał niewyżyte tęsknoty literackie. Koloryzował i fantazjował nie gorzej niż autorzy literatury SF. Walcząc o premię, resortową nagrodę, klepanko po ramieniu. Jeszcze jedno zagrożenie: podobnie jak cywile kierowani na szefów służb, naukowcy – dotąd obcujący z uczelnianą nudą, stykając się z materiałami „tajnymi” i „supertajnymi” – ulegają fascynacji. Osobliwemu zauroczeniu. Łudzą się, grzebiąc w makulaturze, że dostępują wtajemniczenia. Nareszcie rozumieją przeszłość.

Efekty owych fascynacji zapełniają półki księgarń, wędrują do codziennych gazet i tygodników. Zastępując wczorajsze łgarstwa, przemilczenia i niedomówienia – pleciuchowatością, zaproszeniem do magla, gdzie mówi się najchętniej o forsie, sprowadzając postacie dalekie od szablonu do ról kukieł pociąganych za aż nadto widoczne sznurki. Często te rzekome rewelacje służą aktualnym podchodom, mściwym draństwom. A jeśli nawet nie mają takiego charakteru, utwierdzają publikę w przekonaniu, iż żaden wybór nie był podyktowany wyższymi racjami: wszędzie pazerność, małość, egoizm, agentura.

Polityka 29.2004 (2461) z dnia 17.07.2004; Groński; s. 89
Reklama