Archiwum Polityki

Sylwester Latkowski, reżyser, dokumentalista:

W filmie „Pedofile”, do którego przygotowuję się od ponad roku, chcę pokazać mechanizm, który powoduje, że pedofilem jest się u nas jedynie do poziomu dygnitarza powiatowego. Kiedy złożyłem projekt scenariusza do telewizji publicznej, poradzono mi, żebym ograniczył się do kilku przykładów z prowincji, ale broń Boże nie ruszał sprawy tzw. siatki pedofilskiej z Dworca Centralnego ani nie ujawniał kulis kilku śledztw prowadzonych przeciwko znanym postaciom ze świata kultury i polityki. Szantażowano mnie, że jeśli nie zastosuję się do tych uwag, film nie zostanie skolaudowany, a mój producent straci pracę. Nie zamierzam się cenzurować. Sprawa psychoterapeuty Andrzeja S. to tylko wierzchołek góry lodowej. Zapytam prokuratorów i policjantów, dlaczego niektóre śledztwa były umarzane pomimo istnienia niezbitych dowodów na popełnianie przestępstw. Udam się z kamerą do bardzo znanego reżysera i zapytam go, dlaczego lubi się bawić w towarzystwie młodych chłopców. Spróbuję wyjaśnić, dlaczego wyciszono skandal na Woronicza wywołany aresztowaniem dziennikarza oskarżonego o pedofilię. Zapytam sędziów, dlaczego byli tak dobrotliwi, że umożliwili jednemu z członków pedofilskiej siatki wyjazd za granicę, a innemu oskarżonemu zapomniano przedłużyć areszt. Jesteśmy dziwnym społeczeństwem, które zdaje się wierzyć, że na ludzi ze świecznika nie można złożyć skargi. Milczą świadkowie i same ofiary. Pewien znany polityk z Gdyni molestował własne dzieci. Sprawa ciągnie się od miesięcy, a on działa nadal.

Ryzyko mówienia o tym temacie polega na manipulacji. Już dzwonią pewne osoby i donoszą, że X jest gejem. A skoro wiadomo, że jest, to pewnie interesuje się także dziećmi.

Polityka 29.2004 (2461) z dnia 17.07.2004; Kultura; s. 53
Reklama