Archiwum Polityki

Błazen i wampiry

:-,

Klęska słynnych „Piratów” Romana Polańskiego na długo wybiła z głowy hollywoodzkim producentom filmy z korsarzami i bitwami morskimi w tle. Tym większe zdumienie budzi awanturniczo-fantastyczna opowieść „Piraci z Karaibów. Klątwa Czarnej Perły” Gore Verbinskiego zrealizowana z myślą o wskrzeszeniu gatunku płaszcza i szpady, dawno uważanego za martwy. Jeśli próbę można uznać za udaną, to przede wszystkim dlatego, że klasyczne wątki, znane chociażby z licznych ekranizacji „Wyspy skarbów” czy „Czarnego pirata”, zostały przez reżysera potraktowane umownie, trochę tak jak bajkowy świat kreskówek przez twórców „Shreka”. A dodane obce elementy, jak np. temat żywych trupów, eksploatowany niemiłosiernie przez kino grozy, znakomicie wpasowały się w umowne realia XVIII-wieczej romantycznej opowieści o wielkim uczuciu. Johnny Depp upozowany na błazna cyrkowego z warkoczykami na głowie i galerią złotych zębów gra w filmie kapitana Jacka Sparrowa, któremu załoga kradnie statek, zabiera mityczny skarb Azteków, a następnie zamienia się w stado wampirów, grasujących na oceanie. Brzmi to głupkowato, ogląda się jednak z przyjemnością, a dodatkową atrakcją są niezłe zdjęcia naszego rodaka Dariusza Wolskiego.

(JAW)

:-) świetne
:-, dobre
:-' średnie
:-( złe
Polityka 36.2003 (2417) z dnia 06.09.2003; Kultura; s. 52
Reklama