Archiwum Polityki

Nie bójmy się historii

Polacy przyznają, że Niemcy też byli ofiarami wojny. Co z tego wynika?

W naszym kraju zdają się zachodzić głębokie zmiany w stosunku do Niemców. Jednym z sygnałów było referendum. Mieszkańcy terenów „poniemieckich”, gdzie lęki i urazy wobec zachodnich sąsiadów teoretycznie powinny być większe niż w Polsce centralnej, wyraźniej opowiadają się za Europą niż mieszkańcy innych terenów. Kolejnym sygnałem jest sonda (opublikowana przez „Rzeczpospolitą”), według której aż 57 proc. ankietowanych uważa, że również Niemcy byli ofiarami II wojny światowej. Jest to oczywistość, jeśli pomyśleć o 8 mln zabitych Niemców, w tym setkach tysięcy cywilów. Ale oczywistość nieoczywista. W potocznym języku najeźdźca ponosi najwyżej straty – pojęcie neutralne, natomiast pojęcie „ofiary” przysługuje niewinnie napadniętemu, szykanowanemu i mordowanemu. Niestety „Rzeczpospolita” sformułowała pytanie dość niechlujnie. Może z niego wynikać, że Niemcy są ofiarami nie „tak jak”, lecz „takimi jak” Polacy, Żydzi czy Romowie. I natychmiast nie zabrakło oburzonych głosów, że nasz naród jest otumaniony, a wysiłki na rzecz pojednania z Niemcami rozbroiły Polaków moralnie.

Jest dokładnie odwrotnie. Sonda pokazuje raczej, że polskie społeczeństwo – w 58 lat po wojnie! – nie jest już zapatrzone wyłącznie w swoje cierpienie, stać je na to, by spojrzeć również na losy innych, w tym i byłych śmiertelnych wrogów, bez żrącej nienawiści. To nie zrównanie kata i ofiary, lecz jedynie dostrzeżenie po drugiej strony frontu ludzi, zwykłych ludzi, z których większość w pewnych momentach wrzeszczała: „Heil”, potem jednak zapłaciła za grabieżczą wojnę Hitlera życiem, utratą mienia, pogardą ze strony całego cywilizowanego świata.

Polityka 36.2003 (2417) z dnia 06.09.2003; Komentarze; s. 16
Reklama