Wiele razy słyszałem, że ktoś włożył kij w mrowisko. Dawniej to wystarczało. Teraz gdy ktoś włoży kij w mrowisko, od razu odzywają się głosy, że to żadna sztuka wyręczać się kijaszkiem. – Siądź pan na tym mrowisku gołą pupą, wtedy pogadamy – doradzają życzliwi. No i nie ma dnia, żeby nie posłuchano tego apelu. Kiedy zaczyna brakować ochotników, doprowadza się do mrowiska tych z poboru. Nazywa się to uczestnictwem w życiu politycznym. Amatorskie próby, pojedyncze wypadki zastąpiła masówka. Czytam i oczy przecieram: Liga Polskich Rodzin ma już kandydatów do Parlamentu Europejskiego. A któż to taki? Maciej Giertych, tatusiek Romcia Giertycha, przechowany jak owad w bursztynie endeczyna. I chluba KUL profesor Ryszard Bender, sławny pogromca nieuka Bartoszewskiego, obrońca wartości szarganych i wdeptywanych w błoto przez nihilistów. Bender w butkach na podwyższonym obcasie, żeby wydać się jeszcze większym, i Giertych – skamieniałość przewodnia zasiądą w ławach, by nas reprezentować. Bawiący w Warszawie przewodniczący Europejskiego Parlamentu zalecał perswazyjnie wysyłkę do Strasburga ludzi młodych. U nas młodość musi dojrzeć, pokryć się patyną doświadczenia. Aforysta nie kłamie: Młodość nie powinna być przywilejem gówniarzy! Giertych z Benderem to młodzieżówka; są młodzi duchem. Europa zeświruje z zachwytu, kiedy wezmą się pod ręce i wyrecytują:
Razem, młodzi przyjaciele!
Dla nas – Parlament,
Dla komuchów – cele.
– Co oni mówią? – zaniepokoi się parlamentarzysta z listy SLD. – Niedosłyszałem, cholera.
– A ja niedowidziałem – martwi się jego koleżka. – Wzrok już nie ten, co za I sekretarza.