„Pozory i złudzenia” to francuski dramat psychologiczny z pogranicza thrillera medycznego i horroru science fiction, w którym najciekawszy wydaje się pomysł. Była prostytutka (Emmanuelle Seigner) nieoczekiwanie zostaje żoną bogatego człowieka, który ukrywa przed nią swoją tożsamość. Bohaterka nie wie, że jej mąż jest znanym chirurgiem eksperymentującym z transplantacją. Nie zdaje też sobie sprawy, że wszystko co dzieje się wokół niej i jej dziecka jest manipulacją, mającą na celu przywrócenie do życia byłej żony lekarza. Niestety, iście kafkowska sytuacja, w której bohaterka stopniowo uświadamia sobie swoje tragiczne położenie, opowiedziana została topornie i bez dbałości o choćby minimalne prawdopodobieństwo psychologiczne. Autorzy filmu François Hanss i Artur-Emmanuel Pierre chyba nie bardzo umieli się zdecydować, o jaki efekt im chodzi. Gdyby „Pozory i złudzenia” wyreżyserował mąż Seigner (całkiem nieźle radzącej sobie w tak trudnej roli), czyli Roman Polański, otrzymalibyśmy zapewne przerażający horror w stylu „Dziecka Rosemary”. A tak powstał jeszcze jeden chybiony tytuł, z którego nic kompletnie nie wynika.
Janusz Wróblewski
++ dobre
+ średnie
– złe