Ważne wybory parlamentarne w Iranie wygrali konserwatyści – zachowawcze koła islamskie. Frekwencja była bardzo niska: w Teheranie – 34 proc. To skutek nawoływań do bojkotu wyborów po ogołoceniu list kandydatów z przedstawicieli reformatorów, ale i wyraźny sygnał społecznego rozczarowania. Nadzieje na zmiany, wiązane wcześniej z liberalnym (jak na miejscowe warunki) prezydentem Mohamedem Chatamim, znów trzeba będzie odłożyć, to jeszcze nie ta runda. Irańska schizofrenia – sztywna fasada państwa religijnego i młode dynamiczne społeczeństwo otwierające się na świat – będzie się pogłębiać. Rosnąć będzie poczucie odrębności i wyobcowania. To zwykle sprzyja cementowaniu się opozycji; nawet jeśli reformatorzy stracili większość w parlamencie, to i tak niewielki mieli z tego użytek. Teraz suma straconych iluzji będzie ich siłą.