Archiwum Polityki

Głośna cisza

Niezwykle głośno było podczas minuty ciszy, którą w zeszłym tygodniu zaproponował poseł Mariusz Kamiński (PiS), by uczcić pamięć zmarłego niedawno płk. Ryszarda Kuklińskiego. Podczas gdy część posłów stała w milczeniu, marszałek Sejmu Marek Borowski upominał Kamińskiego, że nie uzgodnił wniosku z Prezydium Sejmu lub Konwentem Seniorów. Borowski, przerywając ciszę, wygłosił komentarz, „który jego zdaniem pozwolił zaaprobować ten gest także tym posłom, którzy demonstrowali swój sprzeciw”. – Gdyby zamiar ogłoszenia minuty ciszy został zgłoszony wcześniej, wszystko odbyłoby się tak jak należy. Stało się inaczej, nad czym ubolewam, ale wstydzić powinien się ktoś inny – uważa marszałek. Poseł Kamiński wstydzić się nie zamierza: – To raczej zawstydzające dla marszałka – stwierdza.

To nie pierwsza kontrowersyjna „cisza w Sejmie”. Ostatnio marszałek Borowski odmówił tego gestu wobec Czesława Niemena, bo również poseł Krzysztof Zaremba (PO) nie zgłosił wcześniej swojej propozycji. W specjalnym oświadczeniu marszałek napisał, że jest wielkim zwolennikiem twórczości Niemena, ale nie może dopuścić do tego, aby każdy poseł bez uprzedzenia wymuszał na Sejmie oddanie hołdu. Bez przeszkód udało się ostatnio uczcić tym gestem jedynie Aleksandra Małachowskiego, co też wzbudziło kontrowersje na zasadzie: Małachowski zasłużył, bo był kolegą posłem, a Niemen posłem nie był.

Reguł procedowania w sprawie ciszy próżno szukać w regulaminie Sejmu. Marszałek Borowski podkreśla, że ogłaszanie minuty ciszy opierało się zawsze na niepisanym obyczaju i tak być powinno. – Tego nie należy biurokratyzować, tu potrzebny jest jedynie takt i odrobina wzajemnej tolerancji – mówi Borowski.

Polityka 9.2004 (2441) z dnia 28.02.2004; Ludzie i wydarzenia; s. 12
Reklama