Archiwum Polityki

Cichy jak negocjator

Centrum Katowic. Starszy pan wchodzi do siedziby pewnej firmy jako klient i zostaje na kilkadziesiąt minut terrorystą. Bierze zakładników, ale nie wie, czego żąda, gubi się. Siedzi w oknie bez ruchu i wygląda na ulicę. Jest przerażony. Przyjeżdżają negocjatorzy z policji.

Sprawca sytuacji kryzysowej – mówią negocjatorzy. Dostają wezwanie i jadąc przez miasto robią telefoniczną gorącą linię, zbierają informacje. Płeć, wiek, żądania, broń, poziom agresji, poziom alkoholu, imię, czy ma żonę, ma przy sobie komórkę? Jakieś pomysły, dlaczego w ogóle się w to pakuje?

– Najważniejsze jest kilka pierwszych minut kontaktu – mówi policyjny negocjator z Katowic, jeden z uczestników akcji.

Pierwsze minuty zwane są wędkowaniem. Zarzucasz robaka i powoli wyciągasz. Twój ton głosu, opanowanie, argumenty mają nakłonić desperata do rozmowy. Ton jego głosu, akcent, sposób wypowiadania końcówek świadczą o nim. Zaciągasz? Mówisz gwarą? Masz hiperpoprawną wymowę? Odezwij się tylko, a powiem ci, kim jesteś. Będę wiedział, jak z tobą rozmawiać.

Jednak czasami wędkujesz godzinami. On milczy. Masz za plecami antyterrorystów gotowych rozwalić drzwi i wyciągnąć go żywego lub martwego. Człowieku, o czym ty tam tak milczysz? Odezwij się dla własnego dobra.

– Tak można sobie pomyśleć, ale nigdy powiedzieć – dodaje negocjator. – Gdy jestem zdenerwowany, nie jadę na akcję. Sprawca wyczuwa nerwy i cały kontakt biorą diabli. Dopóki nie opanujesz własnych emocji, w ogóle nie zaczynaj rozmowy.

Centrum Katowic. Starszy pan w oknie w ogóle nie wygląda na kogoś zdolnego do wzięcia zakładników. Ale ma pistolet. Postrzelił dwóch zakładników. Firma, w której się zamknął, to fundusz dający pożyczki w systemie argentyńskim. On pewnie jest jej klientem. Tyle na razie wiadomo.

W siedzibie firmy dzwoni telefon. Mężczyzna odbiera. Dobry znak, chce rozmawiać.

W nocy

Negocjatorzy. Dla mediów ludzie bez twarzy i nazwisk. Ludzie po studiach, ale niekoniecznie psychologowie; ostatnia szansa desperatów na spokojne rozwiązanie sytuacji kryzysowej.

Polityka 24.2004 (2456) z dnia 12.06.2004; Na własne oczy; s. 116
Reklama