Rok 1998 uznano za najbardziej krwawy w krótkiej acz burzliwej historii polskiej przestępczości zorganizowanej. W lutym zginął Wariat z Wołomina, w kwietniu Nikoś z Gdańska. Ale wszystko przyćmiły wydarzenia określane mianem wojny zgorzeleckiej. Walczyli dawni wspólnicy: Jacek B. ps. Lelek i Zbigniew M. ps. Carrington. Do dzisiaj nie jest jasne, o co poszło. Najbardziej prawdopodobna wersja mówi, że wykopali topór wojenny z powodu mostu technicznego w Sękowicach pod Gubinem.
Most w gruncie rzeczy był wąską i tymczasową konstrukcją – służył jako pomocniczy do budowy właściwej przeprawy przez Nysę. Dzisiaj działa już tam nowoczesny terminal graniczny pod nazwą Gubinek. Wtedy, w drugiej połowie lat 90., trwały wytężone prace, obok mostu technicznego zlokalizowano magazyny budowlane i zaplecze inwestycji. W dzień roiło się od robotników. W nocy na moście opuszczano szlaban i zamykano go na kłódkę. Na warcie zostawał stróż pilnujący magazynów. Całe Sękowice wiedziały, że nocami most wcale nie śpi. Ciężarówkami gna do Polski kontrabanda. Ale Sękowice milczały, bo w ludziach był strach.
Spirytusowe wędrówki
Most techniczny zbudowano na początku 1997 r. Natychmiast wpadł w oko Dariuszowi P. ps. Płomyk, specjalizującemu się w kradzieżach i przemycie do Polski luksusowych samochodów z Niemiec. To właśnie Płomyk przywiózł do Gubina Zbigniewa M. ps. Carrington. Pokazał mu most i zaproponował wspólny interes. Płomyk w aporcie wnosił most i kontakty z odbiorcami spirytusu, a Carrington miał zorganizować grupę, zająć się logistyką przedsięwzięcia i zapewnić środki techniczne.
Carry działał perfekcyjnie. Już wcześniej miał zarejestrowane w Zgorzelcu dwie firmy transportowe: Transport Samochodowy oraz Mega Trans i na stanie kilka wziętych w leasing tirów.