Archiwum Polityki

Mewy wysoki lot

Repertuar toruńskiego przeglądu w tym roku zdominowała klasyka, przytłaczając dramat współczesny. Nie byłoby w tym nic złego, pod warunkiem że myśl interpretacyjna włożona w lektury starych tekstów byłaby żywa. Z tym jednak nie było dobrze. Klęską okazały się współczesne odczytania antyku (a miały być przewodnią nitką repertuaru!). Z Węgier (Radnóti Színház, Budapeszt) przywieziono eksperyment, w którym ósemka aktorów poobsadzana wbrew warunkom (a nawet płci) dwie godziny bez najmniejszego ruchu mówi tekst „Medei”, z Hiszpanii (Atalaya, Sewilla) bezmyślny kicz o Elektrze, z Rumunii (Tamási Áron Színház, Sfântu Gheorghe) kuriozalną „Antygonę”, gdzie najżywszą postacią okazał się nieboszczyk Polinejkes.

Z Nowosybirska (Teatr Globus) przywędrowała inscenizacja „Niestałości serc” Marivaux. Dmitrij Czerniakow wyjął dzieło z rokokowego opakowania, uzupełniając miłosny eksperyment sprzed trzystu lat metodami współczesnych manipulacji: od wszechpodglądactwa sowieckiego (choćby nadzorczyni książęcej służby z czerwonym krawatem na biuście!) po reality show. Gorzkie przedstawienie o ludzkiej niestałości i słabości, zakończone histeryczno-symbolicznym zbiciem szyby między eksperymentem a życiem godne było sympatii, niemniej wysokie jury, jak się zdaje, lekko zwariowało, wynosząc spektakl do pierwszej nagrody i czyniąc Czerniakowa najlepszym reżyserem festiwalu.

Nie za bardzo też wiadomo, co czcigodni jurorzy dostrzegli w wyróżnionej drugą nagrodą schematycznej i płaskiej estońskiej interpretacji „Roberto Zucco” Kolt?sa (Teatr Vanemuine, Tartu). Honoru literatury współczesnej najskuteczniej bronili Serbowie i Rosjanie. Belgradzki teatr Atelje 212 przedstawił nową sztukę Biljany Srbljanović.

Polityka 24.2004 (2456) z dnia 12.06.2004; Kultura; s. 68
Reklama