Archiwum Polityki

Przyjaciółka Antychrysty

Lubię książki Amélie Nothomb, ponieważ są krótkie, inteligentne, świetnie napisane. Popularna już w świecie belgijska pisarka (ur. 1967) tworzy, gdyby zastosować analogię filmową, wyraziste etiudy, z jednym dominującym wątkiem. Tak było m.in. w „Higienie mordercy”, „Metafizyce rur” czy „Kosmetyce wroga”, podobnie jest w „Antychryście”. Narratorką jest Blanche, studentka nauk politycznych, dziewczyna zaledwie szesnastoletnia, młodsza od większości kolegów, z którymi nie potrafi nawiązać bliższych znajomości. Najbardziej lubi zamykać się w swoim pokoju i czytać, książki to cały jej świat. Rodzicie przyglądają się jedynaczce z rosnącym niepokojem, toteż entuzjastycznie powitają w progach swego mieszczańskiego domu pierwszą przyjaciółkę córki, Christę. Nareszcie znalazł się ktoś, kto pomoże wejść Blanche w dorosłe życie! Blanche już w pierwszym zdaniu opowieści wyznaje, że zawsze była pod wrażeniem koleżanki z roku: „Pierwszego dnia zobaczyłam jej uśmiech i od razu zapragnęłam ją poznać”. Rodzice też są zachwyceni Christą, która – jak się okaże – pochodzi z biednej rodziny, mieszka w odległym miasteczku, gdzie ciężko pracuje i skąd codziennie dojeżdża na uczelnię. No, widzisz, a ty? – zdają się czynić wyrzuty Blanche. Coraz bardziej poddając się urokowi Christy, proponują jej w końcu, by zamieszkała z nimi, dzieląc pokój z córką. Wszyscy są w domu zachwyceni, poza Blanche, która rozpoczyna prywatne śledztwo, wybierając się pewnego dnia do miejscowości, z której pochodzi Christa.

Jak sugeruje tytuł, Christa wcale nie jest osobą, za jaką się podaje, ale tego dowie się czytelnik sam. Jednak „Antychrysta” nie jest bynajmniej jeszcze jedną wersją opowieści o sublokatorce, która niszczy spokój domu, do którego się sprowadza.

Polityka 24.2004 (2456) z dnia 12.06.2004; Kultura; s. 59
Reklama