Archiwum Polityki

1. Bornholm dla cyklistów

Od czasów młodości kojarzą się ze skarbami i tajemnicą. Wydają się idealnym miejscem, dokąd można uciec od świata, szukać odmiany, przygody. Mamy propozycje dla traperów i smakoszy, wielbicieli kultury i podwodnych szlaków, amatorów turystyki rowerowej. Nawet na zatłoczonej Krecie czekają samotnie pełne skarbów. A wszystko to prawie w zasięgu ręki. Na wyspach Europy.

Bornholm, duńską wyspę leżącą na Bałtyku (90 km od Świnoujścia, 130 km od Kopenhagi, tylko 30 km od szwedzkiego Ystad), najlepiej jest zwiedzać na rowerze.

Dlaczego Bornholm?

Bo to wielka niespodzianka. Jesteśmy, także pod względem turystycznym, zapatrzeni na południe i zachód; na północy (i wschodzie) niczego interesującego się nie spodziewamy. Dlatego Bornholm jest miłym zaskoczeniem. Lato na tej otoczonej wodami Bałtyku wyspie jest długie i ciepłe, jesień pogodna, a zima łagodna. Piasek z plaż na południu Bornholmu (Dueodde) podobno sprowadzano do klepsydr, w przydomowych ogrodach rosną figi, winogrona i morwy.

Pojęcie mikroklimatu odnieść można nie tylko do warunków pogodowych. Cała wyspa to legoland dla dorosłych. Ma w sobie wystarczającą dawkę egzotyki: skaliste klify, ruiny zamku Hammershus wśród wrzosowisk na północy wyspy, ryty naskalne, kamienie runiczne Normanów, małe wioski rybackie i stare wędzarnie, tajemniczy Las Almindingen (a w nim wąwozy, wodospady, granitowe skały), ale ma też dużą dawkę zaprojektowanej dla turystów wygody.

W sumie trochę to bajkowe: wyspa jest samodzielną duńską gminą regionalną, ma dwa porty, lotnisko, szpital, czynne kościoły (cztery z nich to zabytkowe romańskie kamienne rotundy), stację radiową i tv, część z ok. 50 tys. mieszkańców uprawia ziemię (stąd elewatory w krajobrazie) – ale żyje jakby obok, w wyciszeniu, by nie zakłócać gościom pobytu. Jednocześnie wszystko ma być atrakcją. Jeśli więc zobaczycie drogowskaz: do muzeum rolnictwa – możecie się spodziewać wizyty na podwórku wiejskiego domostwa, gdzie ustawiono maszyny już nieużywane w duńskim rolnictwie.

Po co?

Głównie po to, by jeździć na rowerze.

Polityka 25.2004 (2457) z dnia 19.06.2004; Poradnik; s. 76
Reklama