Uroczyste wręczenie zawiadomień o wygranej w wyborach do Parlamentu Europejskiego miało nadzwyczajną oprawę. Ceremonia odbywała się we wtorek o 18.00 w Sejmie, w światłach telewizyjnych kamer. Udział wzięli przedstawiciele najwyższych władz: prezydent Rzeczypospolitej, marszałkowie Sejmu i Senatu, premier, prezes Trybunału Konstytucyjnego oraz przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej. Ten ostatni ogłosił wyniki, wręczał zaświadczenia o wyborze. Prezydent oraz marszałek wygłosili ciepłe, ale i podniosłe mowy do tych, którzy będą reprezentować nas w Europie. Przemawiający należeli do dotychczasowego układu władzy. Zwycięzcy wyjeżdżający do Strasburga to w większości opozycjoniści. Mimo wszystko, pewnie dzięki wzruszeniu jednych i drugich, zrozumieniu wyjątkowej chwili w historii, zapanowała atmosfera wręcz rodzinna. Widzieliśmy to dzięki TVN 24 na żywo. Było tak pięknie, że brakowało chyba tylko kompanii reprezentacyjnej oraz prawdziwych i symbolicznych zwycięzców wyborów: Jerzego Buzka i Bronisława Geremka. Gdzie byli?
Wystarczyło przełączyć kanał: od 18.05 brali udział w cotygodniowym programie „Forum”.
Rozpatrywanie absencji pod kątem nietaktu wobec najwyższych władz byłoby małostkowe. Wybór, dokąd pójść we wtorek o 18.00, musiał być trudny, lecz świadomy. Czy lepiej znów obejrzeć Kwaśniewskiego, nawet z Pastusiakiem i Oleksym, czy pokazać się wielomilionowej widowni telewidzów-obywateli? Jestem pewien, że właśnie szacunek do Narodu kazał europarlamentarzystom być tam, gdzie badania wykazują największą w danej chwili oglądalność. W przyszłości, wraz z postępem techniki, także politycy osiągną zdolność replikacji i podobne dylematy nie wystąpią.