Archiwum Polityki

Muszę się śpieszyć

Rozmowa z portugalskim reżyserem Manoelem de Oliveirą (lat 96), autorem filmu „Ruchome słowa”

Joanna Orzechowska-Bonis: – Jest pan uważany za symbol portugalskiego kina.

Manoel de Oliveira: – W moim wieku człowiek czuje się bardziej symbolem niż czymkolwiek innym. Ale bycie symbolem nie jest wcale zajęciem lukratywnym. Mój przyjaciel malarz mawiał: honory bez korzyści wywołują ból serca.

W grudniu skończy pan 96 lat i wciąż pan kręci nowe filmy.

Jestem najstarszym aktywnym zawodowo reżyserem na świecie. Z biegiem lat zdałem sobie sprawę z tego, że im dłużej człowiek żyje, tym częściej wątpi. Kiedyś byłem bardzo pewny swoich racji. Dzisiaj wprawdzie wiem, czego chcę, ale wciąż szukam odpowiedzi na wiele dręczących mnie pytań. Zrozumiałem natomiast, że wyborów artystycznych dokonuje się samemu. Dlatego żyję w wielkiej izolacji.

Ta wierność własnym przekonaniom sprawiła, że przestał pan praktycznie kręcić filmy w epoce dyktatury Salazara.

Miałem problemy z cenzurą. Nie chciałem pracować pod czyjeś dyktando – zawsze robiłem to, co chciałem. Zajmowałem się wtedy trochę rodzinną firmą, ale przemysł nigdy mnie specjalnie nie interesował. Zawsze chciałem być artystą.

Krytycy mówią o „stylu Oliveiry”: charakteryzuje go powolny rytm, długie plany – sekwencje i dominująca rola dialogów.

Lubię robić filmy spokojne, płynące jak rzeka. Pragnę dać widzowi czas na kontemplację. Tylko wtedy będzie mógł wyjść z roli pasywnego odbiorcy, myśleć i osądzać.

W pana twórczości stale powraca tematyka wiary, grzechu i odkupienia.

Kiedy tylko zadajemy sobie pytanie, skąd przyszliśmy i co robimy na tym świecie, pytamy o istnienie Boga. Czyim dziełem jest natura, kosmos, my sami? Kto jest stwórcą, a kto jego tworem? Tajemnica kreacji nieuchronnie prowadzi do mistyki.

Polityka 27.2004 (2459) z dnia 03.07.2004; Kultura; s. 64
Reklama