Archiwum Polityki

Wybierzmy się sami

Najważniejszym motywem dla kandydatów do RPP staje się troska o własne finanse

Rozpoczyna się czas wyboru nowej Rady Polityki Pieniężnej, która ostatecznie zostanie ukształtowana w połowie lutego po wskazaniu trzech członków przez prezydenta. W pierwszej połowie stycznia wyborów dokonają – także po trzech członków – Sejm i Senat. Najobficiej kandydatami sypnął Senat, jest ich aż jedenastu, w tym trzech senatorów, a więc tylu, ile miejsc: Genowefa Ferenc, Marian Noga i Tadeusz Wnuk. Dodatkowo o przychylność Senatu ubiega się poseł Stanisław Stec, który widocznie marnie ocenia swe szanse w sejmowym głosowaniu. Nikt z tej czwórki nie ma jakichś szczególnych kwalifikacji w dziedzinie finansów, są tacy, którzy mają wręcz przeciwwskazania, na przykład uważany za murowanego kandydata prof. Marian Noga, były rektor Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu, zaplątany w nie do końca wyjaśnione plagiaty prac naukowych. Ale mniejsza już z tym, podobno każdy nosi buławę marszałkowską w plecaku, więc i ci senaccy kandydaci, jeżeli zostaną wybrani, też się może do nowych obowiązków przyuczą.

Rzecz jednak w tym, że nie powinni zostać wybrani. I to nie ze względu na wątpliwe kwalifikacje, ale na zasadę. Krajową Radę Radiofonii i Telewizji zniszczyli politycy, którzy szybko porzucali poselskie i senatorskie mandaty, gdy tylko pojawiała się możliwość przedłużenia sobie urzędowania o kilka lat na państwowym wikcie. To samo zaczyna się dziać obecnie z RPP, między innymi skutkiem niespotykanej ofensywy senatorów. Członkowie SLD widzą, że w przyszłych wyborach już tak łatwo nie będzie, do Senatu ławą się nie wejdzie, a więc zaczynają się ćwiczenia ze sztuki przetrwania. RPP jest do tego miejscem idealnym – sześć lat kadencji, wysokie apanaże. Tak więc rozdanie w Radzie ma być ściśle polityczne, wśród swoich i dla swoich. Mówi o tym bez cienia zażenowania wicemarszałek Senatu Ryszard Jarzembowski, żelazną ręką trzymający w karbach senacką cześć SLD, stwierdzając (wypowiedź dla „Gazety Wyborczej”), że nie daje żadnych szans Waldemarowi Kuczyńskiemu (wskazany przez Blok Senat 2001), gdyż ten nie jest utożsamiany z lewicą, a senatorowie postawią na sobie znane nazwiska, zaś szczególnie bliscy senatorom są oczywiście senatorowie, czyli pani Ferenc oraz panowie Noga i Wnuk.

Polityka 2.2004 (2434) z dnia 10.01.2004; Komentarze; s. 17
Reklama