Historia obiegła całą Polskę: przedszkole w wielkopolskim Luboniu zostało opanowane przez sektę. A przynajmniej tak się wydawało tamtejszym rodzicom. Jak było - ustala kuratorium. Inni rodzice czterolatków zachowują się akurat odwrotnie: ochoczo poddają swe dzieci eksperymentom pedagogicznym i ekscentryzmom. Byle wyrosły na geniuszy.
W Luboniu sprawa zaczęła się od anonimu, który rodzice przedszkolaków zastali w swoich pocztowych skrzynkach. Podnieśli alarm: dlaczego w przedszkolu dzieci bawią się kawałkiem drewna? Dlaczego nie ma kolorowych lalek? Dlaczego dzieci są smutne i dziwne?
Drewno i szmaciane lalki, niesamowite baśnie opowiadane przy świetle latarenki to elementy klasycznej już metody pedagogicznej Rudolfa Steinera, która funkcjonuje od 1919 r. Rok temu dyrektorka przedszkola wprowadziła je do swojego programu.
System Steinera zakłada, że dziecko jest indywidualnością, którą osłania nauczyciel. Na jego rozwój wielki wpływ mają pory roku, gwiezdne konstelacje, a także baśnie. Przedszkole zaspokaja potrzebę swobodnej zabawy, która powinna uczyć wchodzenia w role społeczne i rozwijać fantazję. Ta znów przeradza się w siły twórcze. Statut przedszkola nr 1 zaakceptowało kuratorium. - Myśleliśmy - skarżyli się rodzice po kilku tygodniach - że to będzie przedszkole ekologiczne, nie chcemy metody jakiegoś Niemca! Teraz metodycy z kuratorium badają, czy w przedszkolu nie popełniono żadnego nadużycia.
Od kilku lat, gdy pedagogika uzyskała należną wolność, urozmaicone, niecodzienne programy nauczania w przedszkolach przyciągają rodziców. Obecnie przedszkole może być prywatne lub publiczne. Wegetariańskie, steinerowskie, montessoriańskie. Mogą je prowadzić zakonnice lub żydowska gmina. Im więcej zajęć dodatkowych, tym więcej chętnych. Rodzice są w stanie płacić nawet 800 zł czesnego miesięcznie. Do jednego z warszawskich przedszkoli z językiem obcym, zajęciami z logiki i lekcjami tańca (błagają, by nie ujawniać adresu) trzeba zapisać dzieciaka zaraz po urodzeniu.
- Każdy ma nadzieję, że będzie miał w domu geniusza - tłumaczy matka szczęśliwca, który się załapał.
Między szpinakiem a leżakiem
Programy autorskie to nowość w przedszkolach.