Archiwum Polityki

Borys taki już jest

Borys Jelcyn nerwowo zareagował na krytykę rosyjskich poczynań w Czeczenii, złorzeczył Billowi Clintonowi, groził arsenałem atomowym i demonstracyjnie wyściskał się z chińskim prezydentem. Bill Clinton zamiast się obrazić, śmiał się do kamery, dając do zrozumienia, że Borys (jego przyjaciel) taki już jest. Tymczasem premier Władimir Putin i generałowie rosyjscy miażdżą Czeczenię, a prezydent Aleksander Łukaszenko, triumfalnie podpisuje zjednoczenie Białorusi z Rosją.

Groźby rosyjskiego prezydenta (choć on sam ledwie trzyma się na nogach) nie oznaczają załamania w stosunkach Rosji z USA. Zaraz po świętach Bożego Narodzenia do amerykańskiego dowództwa rakiet balistycznych w Colorado Springs przyjedzie 18 rosyjskich oficerów i naukowców, by wspólnie stawić czoło pluskwie milenijnej, która mogłaby narobić bigosu w systemach strategicznych Rosji. Rosjanie mają też pojeździć z Amerykanami na nartach. Rację więc ma premier Putin, który tuszując niemiłe wrażenie po wypowiedzi Jelcyna dowodził, że stosunki rosyjsko-amerykańskie są "bardzo dobre". Mimo to trzeba się obawiać, że ostre słowa Jelcyna to nie tylko pokazowy zabieg przedwyborczy (19 grudnia w Rosji będą wybory parlamentarne), lecz utrwalanie się niepokojącej tendencji w polityce rosyjskiej.

Nie można uwag Jelcyna składać na karb zmęczenia chorego przywódcy podróżą aż do Chin. Lekceważący ton Jelcyna wobec Clintona i Zachodu, podkreślanie mocarstwowej pozycji Rosji to coś, co rosyjscy wyborcy chcą słyszeć. "Niestety Jelcyn staje się tubą wielkorosyjskich resentymentów. Nic tak dobrze nie robi na duszę, jak wygrana wojna - i to jest naprawdę niebezpieczne" - taki komentarz usłyszałem w kołach dyplomatycznych w Warszawie. "Hasło: Bij Czeczena! konsoliduje Rosjan wokół Władimira Putina. To stare hasło. Trudno się dziwić, że my Polacy nie lubimy starych rosyjskich haseł".

W tę samą linię polityki rosyjskiej wpisuje się związek z Białorusią. W przestrzeni realnej nie dzieje się nic: deklaracja rosyjsko-białoruska z 8 grudnia zawiera elementy gospodarcze i wojskowe. Białoruś na pewno nie pomoże Rosji gospodarczo, a co do militariów, to i tak podróżnego z Polski na granicy z Białorusią witał żołnierz rosyjski. Jednak nowy związek, nie uznawany ani przez mocarstwa zachodnie, ani przez Polskę, to symbol i ostrzeżenie: Rosja może jeszcze odbudować ZSRR.

Polityka 51.1999 (2224) z dnia 18.12.1999; Wydarzenia; s. 15
Reklama