"Dług". Kinowy hit sezonu. Od dawna nie było polskiego filmu tak obficie obsypanego nagrodami i tak jednomyślnie pochwalonego przez krytykę za trafny, głęboki obraz polskiej współczesności. Akcja toczy się wokół zjawiska w tej rzeczywistości nowego, z rodzaju najmroczniejszych: egzekucji długów. Egzekutorzy - nowa bandycka profesja. Ich klienci i ofiary. Technologia działania. Żargon. Obyczaje środowiska. Sprawni wykonawcy brudnej roboty i ich przełożeni. To od brutalnej egzekucji długów zaczęła się gangsterska kariera zamordowanego 5 grudnia br. "Pershinga", szefa osławionej mafii pruszkowskiej. Było to zresztą jedyne udowodnione mu przestępstwo. Ten zamknięty, budzący grozę świat penetruje nasz raport, którego autorem jest współscenarzysta filmu.
Egzekutorzy czekają na klientów w lokalach stolicy: w restauracji naprzeciw AWF siedzą gotowi rugbiści. W Łomiankach w barze po sąsiedzku z supermaketem Globi. Przy Radzymińskiej, w lokalu za stacją benzynową Statoil, w Mozaice na Mokotowie i w Czarnym kocie przy Rondzie Babka. Lombardy mają swój system odzyskiwania długów.
- Lista długów
Po koronie Stadionu Dziesięciolecia kroczą osoby nazywane ruchomymi bankami. Pożyczają od ręki forsę. Utrzymują jawnie swoje grupy egzekutorów, aby pożyczający wiedzieli, że lepiej oddać w terminie gotówkę z odpowiednim procentem.
Władymir
O piętnastej rozlega się dzwonek do drzwi pewnego wrocławskiego mieszkania. - Mafia jest punktualna - mówi szeptem gospodarz i przykłada palec do ust. Szczęk drzwi, gość bezszelestnie przemyka przez korytarz. Nim usiądzie w fotelu, podaje rękę. - Władymir - przedstawia się.
Władymir mówi po polsku, ale z wyraźnym rosyjskim akcentem. Ma głos dziwnie zdeformowany, jakby wcześniej odwiedził dentystę. Niekiedy brakujące polskie słowa zastępuje rosyjskimi. Nie widać ruchu warg ani twarzy. Na głowie czapka z przedłużoną maską. Tylko przez otwory patrzą małe, chyba lekko skośne oczy.
Cudzoziemiec opowiada, jak w połowie lat 80. w jego mieście w Rosji rozpoczynano ściąganie długów (- Jak się nazywało? - Władymir milczy). Dyrektorka hotelu i restauracji zalegała z pożyczonymi pieniędzmi. Jej kochankiem był pułkownik milicji. Dlatego grała na nosie wierzycielowi. Grupa malczików wdarła się do mieszkania pułkownika milicji. Przywiązanego do fotela pułkownika oblano benzyną. Spłonął żywcem. Za długi. Dyrektora kombinatu metalurgicznego - za długi - porąbano wraz z rodziną na kostkę.
- Od razu wszystkie soki wycisnąć.