Ministerstwo Kultury i Sztuki zmieniło szyld. Nazywa się obecnie Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Słowo dziedzictwo kojarzy się z dziedzicem i dziedziczeniem. Jako naród dziedziczymy po przodkach cechy złe i dobre, zabytki architektury, sądy i przesądy, kształt krajobrazu, język, pomniki piśmiennictwa, dzieła sztuki itd. To wszystko stanowi nasze dziedzictwo narodowe. Czy może tym zajmować się jakiekolwiek ministerstwo, zwłaszcza ministerstwo o tak skromnych środkach jak Ministerstwo Kultury? Rozumiem jednak, że chodzi tu o dziedzictwo kulturalne, a słowo "narodowe" zjawiło się w szyldzie ministerstwa dlatego, że nazwa Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Kulturalnego brzmiałaby niezręcznie.
Jednak również określenie dziedzictwo kulturalne budzi niepokój. Raz dlatego, że jego zakres znaczeniowy jest niezmiernie szeroki, a możliwości Ministerstwa Kultury są wąziutkie i zwężają się coraz bardziej. Dwa dlatego, że jest ono cokolwiek archaiczne i anachroniczne, zadomowione w przestrzeni historycznej, a nie w cyberprzestrzeni, w której żyjemy dzisiaj; jest nakierowane w stronę wieków minionych, a nie w stronę wieku XXI, który mamy na karku.
Poza tym jest to ogólnik. Sztuka to konkret. Zmiana jednego słowa w szyldzie ministerstwa może być zachętą do wielosłowia i jałowych deklaracji.
Dziedzictwo to tradycja. Nazwa Ministerstwa Kultury i Sztuki zakorzeniła się w tradycji kulturalnej, czyli w tym, co odziedziczyliśmy po naszych poprzednikach. Zmiana tej nazwy jest w istocie działaniem przeciw tradycji, czyli dziedzictwu kulturalnemu - oto paradoks i absurd.
Przeglądam "Słownik polszczyzny XVI wieku", szukając słowa kultura.