Archiwum Polityki

Tutaj ludzie dziwni, skąpi

Kilku zabużan czekających od ponad pięćdziesięciu lat na zrekompensowanie majątku pozostawionego za wschodnią granicą skierowało sprawę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Skąd się wziął tak długi rachunek krzywd, skoro umowy o "ewakuacji" ludności z Kresów, zawarte we wrześniu 1944 r. przez PKWN z władzami sąsiednich republik sowieckich, zapowiadały pełne zadośćuczynienie dla pozbawionych majątku.

Paragrafy umów odnoszące się do kwestii własności brzmiały uspokajająco. Każda rodzina mogła zabrać z sobą dwie tony bagażu (bez mebli, ale za to z żywym inwentarzem). Wszelkie nieruchomości miały zostać starannie opisane i zrekompensowane na miejscu nowego osiedlenia. Realizacja postanowień zależała jednak nie tyle od składających podpisy notabli, co od lokalnych "republikańskich" władz, które interpretowały poszczególne punkty w sposób jak najkorzystniejszy dla siebie, a nie polskich przesiedleńców. Tak np. Litwini traktowali wszelkie sprzęty domowe (np. materace) jako meble, zakazując ich wywozu. Informacje o odbieraniu ruchomości nadchodziły zresztą z całych Kresów.

Co wolno było zabrać

Meble można było jeszcze ewentualnie sprzedać (chociaż pozwalano na zabranie najwyżej 1000 rubli), nieruchomości - już nie. Aby otrzymać po polskiej stronie odszkodowanie w postaci nowego gospodarstwa czy nieruchomości miejskiej, trzeba było mieć tzw. opis mienia pozostawionego, sporządzony przez miejscową mieszaną komisję. Dotyczyło to jednak tylko majątku, którego własność można było udowodnić przedstawiając zapis w księdze hipotecznej, akt sądowy, darowizny, kwit podatkowy. Nie zawsze było to możliwe, zwłaszcza że w czasie wojny dokumenty często ginęły. Nieraz wyjazd odbywał się w pośpiechu, zamieszaniu, szczególnie kiedy był spowodowany terrorem ukraińskich nacjonalistów. Uciekinierzy - bo tak trzeba ich nazwać - pozostawiali dobytek nieoszacowany, często nie mieli nawet kart ewakuacyjnych, potwierdzających, że są przesiedleńcami. Brak "opisów mienia" był tak masowy, że już w marcu 1945 r. wprowadzono zastępcze tzw. orzeczenia odszkodowawcze, wystawiane w kraju przez Państwowy Urząd Repatriacyjny na podstawie przedłożonych dowodów lub zeznań przynajmniej dwóch wiarygodnych świadków.

Polityka 49.1999 (2222) z dnia 04.12.1999; Społeczeństwo; s. 72
Reklama