Archiwum Polityki

Smuda cienia

Franciszek Smuda, uważany za trenera cudotwórcę, doprowadził do mistrzostwa kraju Widzew Łódź i Wisłę Kraków, wywindował w tabeli Legię Warszawa. Od dawna był typowany na trenera narodowej reprezentacji. Ale jego przeciwnicy mówią, że pozostawia za sobą drużyny w ruinie.

Na polu karnym, wyznaczonym przez Sportową Spółkę Akcyjną Wisła Kraków, znalazło się jesienią kilku graczy. Pierwszy jednak odpadł z gry trener. Franciszek Smuda, gwiazda Białej Gwiazdy, czerwoną kartkę dostał za przetrenowanie drużyny.

Jeszcze latem Smuda był najważniejszym graczem. Wydawało się, że dzięki jego charyzmie, talentom i intuicji, Wisła - najbogatsza obecnie spółka piłkarska w kraju - zapewni sobie kolejne mistrzostwo Polski. W końcu to właśnie Smuda wyprowadził w ubiegłym roku krakowski klub z piłkarskiego zaścianka na szczyt ligowej piramidy. Nikomu wówczas specjalnie nie przeszkadzały ani kontrowersyjne metody trenerskie Smudy, ani jego równie dyskusyjna polityka transferowa. Nawet Wielki Sędzia w grze Bogusław Cupiał - główny właściciel SSA i prezes myślenickiej Telefoniki, nie dopuszczał do siebie głosów tych, którzy nieśmiało protestowali przeciw autokratycznym rządom trenera.

Pierwszy do dymisji podał się w czerwcu Ludwik Miętta-Mikołajewicz. Kiedyś trener piłkarski, dziś jeden z szefów Towarzystwa Sportowego Wisła i były już prezes sekcji piłkarskiej.

- Zrozumiałem, że jako prezes zarządu nie mam właściwie żadnego wpływu na decyzje podejmowane w klubie, choćby właśnie na przyjęcie do Wisły Franciszka Smudy, którego metoda od początku budziła mój sprzeciw. Metoda wykluczająca np. badania fizjologiczne zawodników, oparta za to wyłącznie o nos selekcjonera.

- Faktem jest, że nigdy w swoim życiu nie wrzuciłem w siebie tylu witamin jak za regencji Franca. W końcu na samo słowo witamina robiło mi się niedobrze - mówi piłkarz Wisły, zastrzegający sobie anonimowość.

- Smuda był kochany, ale domagał się wyników za wszelką cenę. Uważał, że tylko on wie, jak powinniśmy dbać o zdrowie.

Polityka 48.1999 (2221) z dnia 27.11.1999; Społeczeństwo; s. 82
Reklama