Archiwum Polityki

Zjednoczeni w podziałach

Trzy partie prawicowe zjednoczyły się ostatnio i nazwały chadecją, nie pierwszą zresztą na polskiej scenie politycznej. Ma to być kolejny mocny filar Akcji Wyborczej Solidarność. Porozumienie Polskich Chrześcijańskich Demokratów połączyło dotychczasowych działaczy Porozumienia Centrum, Ruchu dla Rzeczypospolitej i Partii Chrześcijańskich Demokratów. Jest to kolejna próba stworzenia w naszym kraju silnej partii prawicowej, mającej jednoznaczne poparcie Kościoła i wysokie notowania w sondażach opinii publicznej. Od razu jednak okazało się, że nie całe PC weszło do nowego ugrupowania, zaś Jarosław Kaczyński został honorowym prezesem tego odłamu partii, który zjednoczenia chadecji nie przyjął do wiadomości.

To najlepszy dowód na to, jak trudno utworzyć na prawicy ugrupowanie, które nie będzie tylko formalnym zlepkiem kilkunastu politycznych bytów, ale prawicowym odpowiednikiem odnowionego SLD. Istnienie AWS w dotychczasowej formie wciąż nie jest pewne, a kolejne wybory prezydenckie i parlamentarne mogą bardzo naruszyć struktury tej formacji.

Na głębokiej wodzie

Stąd próby zbudowania w ramach Akcji silnej, umiarkowanej partii, która wypuszczona nagle na głęboką i nieznaną wodę wyborczą potrafiłaby sama utrzymać się na powierzchni. Mówi się wręcz o potrzebie zwołania Kongresu Jedności Prawicy (namawia do tego głównie RS ASW), który zamieniłby kruchą konstrukcję Akcji w partyjny monolit. Najbardziej naturalną podstawą ideową dla takiego zjednoczenia wydaje się właśnie formacja chrześcijańsko-demokratyczna, która w kilku krajach zachodnioeuropejskich od wielu lat jest wręcz synonimem prawicowości. Cechuje takie ugrupowania pragmatyzm, umiarkowany liberalizm gospodarczy, retoryka zaczerpnięta z doktryny społecznej Kościoła (solidaryzm społeczny, personalizm, zasada pomocniczości państwa), silne struktury i szerokie rezerwy kadrowe.

Tymczasem w Polsce, w której politycy prześcigają się w prokościelnych deklaracjach, silnej, zauważalnej na publicznej scenie chadecji nie ma, choć chętnie za niedookreślonym zespołem wartości chrześcijańsko-demokratycznych chowają się wszyscy znaczący przywódcy AWS, prawie wszyscy politycy na prawo od SLD (poza oczywiście tzw. liberałami). Mamy zatem Chrześcijańsko-Demokratyczne Stronnictwo Pracy (jego liderem był kiedyś mało umiarkowany Kazimierz Świtoń), Chrześcijańską Demokrację III RP Lecha Wałęsy, od niedawna Porozumienie Polskich Chrześcijańskich Demokratów (Tokarczuka i Łączkowskiego). Także Porozumienie Centrum, jak zapewniał Jarosław Kaczyński, miało stać się wielką polską chadecją.

Polityka 47.1999 (2220) z dnia 20.11.1999; Kraj; s. 32
Reklama