Nad wprowadzaniem zmian administracji rządowej czuwa specjalnie powołany w Kancelarii Premiera zespół z Jerzym Widzykiem na czele. Minister Kazimierz Marcinkiewicz, który jest jego zastępcą, nie pamięta dokładnej nazwy zespołu. - Mam! - woła po przerzuceniu sterty papierów na biurku - Zespół do spraw Monitorowania Działów Administracji Rządowej Związanych z Wdrożeniem Ustawy o Działach Administracji Rządowej.
Ustawa o działach administracji rządowej weszła w życie 1 kwietnia 1999 r., lecz nie zadziałała, ponieważ Sejm już wtedy pracował nad wprowadzeniem do niej zmian. Zmiany weszły w życie 10 października, ale tak naprawdę ustawa została wdrożona dopiero dziewięć dni później, z chwilą wydania przez premiera rozporządzenia o kompetencjach nowego ministra spraw wewnętrznych i administracji Marka Biernackiego. Na pytanie, czy mamy do czynienia z kolejną reformą, szef gabinetu politycznego premiera Kazimierz Marcinkiewicz natychmiast krzywi się.
- W Kancelarii bardzo staramy się nie używać tego słowa, bo źle się kojarzy.
Prace przygotowawcze toczą się bez wielkiego rozgłosu, aby nie rozbudzać niepotrzebnych emocji i nadmiernych oczekiwań. Ewentualne kłopoty z wdrożeniem działów mogłyby obniżyć i tak słabe notowania rządu. W całej sprawie nie chodzi tylko o remont fasady i zmianę nazewnictwa, ale o głęboką operację brzucha wielkiej biurokratycznej machiny rządowej.
Wielka wędrówka
Przystępując do reformy zdemontowano - najpierw tylko na papierze - ministerstwa, a całą skupioną dotychczas w nich administrację rozebrano na merytoryczne części pierwsze, tzn. na departamenty, urzędy centralne i dyrekcje generalne (takie jak Generalna Dyrekcja Dróg Państwowych czy Dyrekcja Archiwów Państwowych). Z tych fragmentów sklejono nowe całości - działy. Jest ich 32 i każdy obejmuje jakiś ważny, jednolity obszar rządowych kompetencji. Od tej chwili właśnie w działach będzie się odbywała cała praca merytoryczna rządowej biurokracji.
Ludzie z otoczenia premiera chętnie używają porównania z klockami. Działy to klocki, z których premier może swobodnie układać większe całości, czyli nowe ministerstwa, których liczbę będzie teraz ustalał samodzielnie, wydając rozporządzenia (dotąd do utworzenia ministerstwa potrzebna była ustawa).