Do podstawowego kanonu politycznej socjotechniki należy wiedza o tym, że o przyszłych szansach wyborczych decyduje trzeci rok sprawowania władzy. W ten rok obecny rząd właśnie wkracza, zaś stan, w jakim wkracza po zużyciu się haseł o rekonstrukcji i poprawie stylu rządzenia, powinien koalicję niepokoić. Na razie satysfakcję może odczuwać tylko opozycja.
Reformatorzy starają się trzymać fason. Są wprawdzie przejściowe trudności, ale uruchomienie programów naprawczych, co przecież jest jednym z priorytetów rządu, przyniesie pozytywne skutki - mówią. Reformatorzy są też dumni ze swej odwagi. Która z ekip ostatnio rządzących odważyła się na jednoczesne przeoranie tylu sfer życia publicznego - pytają i dodają - dziś trzeba sprzątać nie po reformach, ale po ostatnich, zbyt zachowawczych ekipach. Urzędowy optymizm zderza się jednak z rzeczywistością, którą najlepiej opisuje ciągle rosnące poparcie dla SLD, narastająca nieufność wobec reformatorów, a także systematyczne pogarszanie się nastrojów społecznych.
Wielkie nadzieje
Przed wprowadzeniem planowanych zmian istniała powszechna zgoda i przekonanie, że reformy systemu emerytalnego, edukacji i służby zdrowia są potrzebne. Reformę służby zdrowia za pilną i niezbędną uznawało aż 77 proc. ankietowanych, systemu emerytalnego - 66 proc., szkolnictwa - 61 proc., natomiast zaledwie 15-proc. poparciem cieszyła się reforma samorządowa, której rząd nadał najważniejsze znaczenie, uznając ją za swego rodzaju matkę wszystkich reform. W chwili objęcia władzy przez koalicję AWS-UW panował zatem klimat powszechnego społecznego poparcia dla reformatorskich planów rządu, choć społeczna wizja wagi poszczególnych zmian różniła się znacznie od wizji elit politycznych. Taki wniosek jednoznacznie wynika z analizy badań Centrum Badań Opinii Społecznej dokonanej przez Instytut Spraw Publicznych w opracowaniu "Druga fala polskich reform".
Dziś rząd ma najniższe notowania spośród wszystkich rządów po 1989 r., ze społecznego optymizmu pozostało niewiele, reformy stały się obiektem powszechnej krytyki. Społeczeństwo zaczęło tęsknić za stabilizacją, choćby na niskim poziomie.