Prywatyzacja cukrowni, zatrzymana przez poprzednią koalicję, ruszyła dopiero przed kilkoma miesiącami, gdy nawet najlepsze z nich pogrążyły się w deficycie. Kiedy pojawiła się szansa na uratowanie choćby części tego przemysłu, grupa posłów AWS usiłuje ponownie proces prywatyzacji zatrzymać. W zamian proponuje stworzenie monopolu o nazwie Polski Cukier. Za hasłami "polskiej racji stanu" oraz "obrony narodowego interesu" kryją się jednak interesy najzupełniej prywatne.
Myląc skutki z przyczynami 37 posłów AWS (w tym m.in. autor projektu powszechnego uwłaszczenia prof. Adam Biela, Gabriel Janowski, Maciej Jankowski) twierdzi, że branża jest w tak złej kondycji finansowej, iż warunki prywatyzacji podyktują inwestorzy zagraniczni, co ograniczy przychody budżetu państwa. Zamiast prywatyzacji proponują stworzenie monopolu, który pozbawi cukrownie tak potrzebnego im kapitału, nie mówiąc już o tym, że nie bardzo wiadomo, kto spłaci narosłe długi. A jest to, bagatela - miliard złotych.
Przewłaszczenie
Projekt ustawy, która miałaby Polski Cukier SA powołać do życia, mówi że Skarb Państwa wniesie do tej spółki wszystkie posiadane przezeń udziały w cukrowniach, holdingach oraz innych, związanych z branżą cukrową przedsiębiorstwach. Poza cukrowym molochem pozostałoby tylko 15 cukrowni, które zdążyły się wcześniej sprywatyzować. Projekt przewiduje jednak, że i one - chcąc dalej funkcjonować - musiałyby się postarać o zezwolenie prezesa Agencji Rynku Rolnego. Obowiązek uzyskiwania zezwolenia obejmowałby bowiem: kontraktację i przetwórstwo buraków, produkcję cukru, a także jego eksport i import.
Już obecne w Polsce koncerny (niemiecki Pfeifer und Lange czy duński Danisco) musiałyby więc starać się o zezwolenie na produkcję cukru we własnych firmach. A nie jest wcale oczywiste, że dostałyby je. Inny punkt projektu ustawy nakazuje bowiem dodatkową, obowiązkową kontraktację buraków do produkcji cukru na eksport. Chodzi o eksport z dopłatami o wiele wyższymi, niż przewidują nasze umowy ze Światową Organizacją Handlu. Jeśli tak, to dołożą do niego konsumenci krajowi, bo dopłaty do eksportu będą zawarte w podwyższonej krajowej cenie cukru. Inne proponowane wyjście - aby dodatkowe ilości cukru za granicą sprzedać bez dopłaty do eksportu - oznaczałoby, że plantatorzy za buraki do tej części produkcji dostaliby ledwie grosze.