Archiwum Polityki

Nowi idole

Przez ostatnich dwieście lat bohaterem narodowym nie mógł być człowiek sukcesu. Książę Józef Poniatowski tonący w nurtach Elstery, generał Sowiński ginący na szańcach Pragi, Traugutt powieszony na stokach cytadeli - żeby wymienić tylko najmocniej osadzone w naszej świadomości historycznej nazwiska, wszyscy oni utrwalali przekonanie, iż ostatecznym losem wzorowego Polaka musi być bohaterska śmierć za ojczyznę. Zwycięstwo moralne połączone z klęską militarną i polityczną.

Dwa są przeciwstawne nurty w traktowaniu narodowej przeszłości. Pierwszy z nich, który nazwałbym tradycyjnym, wyraża się w eksponowaniu naszych klęsk, z powstańczymi na czele, rzezi, których padaliśmy ofiarą, haniebnego zdradzania Polaków przez kolejnych sojuszników. Wysuwane są nawet projekty budowy pomnika, który by to wszystko upamiętniał. Mam tu na myśli pomysł wzniesienia na placu Józefa Piłsudskiego Muzeum Martyrologii Narodu Polskiego. Drugi z nurtów to głosy stanowczego sprzeciwu wobec ciągłego rozprawiania o przegranych powstaniach i eksterminacjach, wobec kultu "nieudaczników" i pokonanych wodzów; licytowaliśmy się z innymi nacjami nie w uznaniu wielkości wkładu do rozwoju ogólnoeuropejskiej (i ogólnoświatowej) cywilizacji, ale w liczbie ofiar.

Spory na ten temat będą się zapewne toczyć jeszcze bardzo długo, choć opinia społeczna wypowiedziała się już dość stanowczo na korzyść optymistycznego traktowania naszych dziejów. Pomińmy listy do redakcji, bo są to wypowiedzi indywidualne i nie zawsze zresztą pisane piórami czytelników. Istotniejsza jest zmiana wzorca bohatera narodowego.

Jak dalece literatura piękna w sojuszu z historią powielała taki właśnie wzorzec - niech świadczy z jednej strony "Reduta Ordona", której bohater przeżył swą poetycką śmierć o przeszło pół wieku. Z drugiej zaś - na ubogim barłogu kazano umierać Stefanowi Czarnieckiemu, odsuniętemu od dochodów z "chleba i soli". Dopiero dokładniejsze badania (Adam Kersten i inni) wykazały, iż w trakcie swej, bez wątpienia ofiarnej, służby dla ojczyzny waleczny hetman zebrał niezgorszy majątek. Szablą wyrąbał sobie nie tylko drogę do krainy narodowej wyobraźni, ale również - jeszcze za życia - do grona polskiej magnaterii.

U schyłku naszego stulecia bohaterem narodowym wolno nazwać Wielkiego Rodaka na stolicy apostolskiej, który posiada olbrzymie zasługi dla budowy Trzeciej, w pełni suwerennej Rzeczypospolitej.

Polityka 41.1999 (2214) z dnia 09.10.1999; Społeczeństwo; s. 70
Reklama