Poznałem Basię na początku 1968 r., była przyjaciółką dziewczyny mojego przyjaciela i studentką chemii na Uniwersytecie Warszawskim. Potem minęło kilka lat i Basia zrobiła jeszcze podyplomowe studia dziennikarskie, a w jakiś czas potem zaczęła pracować jako dziennikarka w warszawskiej „Kulturze”. Używano jej, jak to bywa z początkującymi, do najniższych posług dziennikarskich, ale i tak z jej – już wtedy świetnych reportaży – powstała książka „Łapa w łapę” (1980 r.). Potem przyszły znane wszystkim wydarzenia, Basia nie pisywała ani do prasy podziemnej, ani do oficjalnej, ale wspólnie z Ewą Szymańską przygotowały opublikowaną najpierw w Polsce w podziemiu, i w tym samym roku w Aneksie w Londynie, książkę o tygodniku „Po prostu” zatytułowaną „Stare numery” (1986 r.). Od tej świetnej książki datują się nieco inne zainteresowania Barbary N. Łopieńskiej. Już nie pisywała reportaży, ale przeprowadzała wywiady i opisywała dokumenty z czasów PRL. Dzięki swoim talentom i umiejętności perswazji uzyskała na przykład od Artura Starewicza dostęp do pełnej dokumentacji sprawy listu 34, z czego powstał bardzo obszerny i pasjonujący materiał, opublikowany w jednym z pierwszych numerów już legalnej „Res Publiki”.
Od 1987 r., czyli od chwili, kiedy zaczęliśmy wydawać nasze pismo oficjalnie, Basia była stale z nami i z dzielnym uporem, nie tracąc humoru, przetrwała wszystkie trudne momenty w historii „Res Publiki”, a potem „Res Publiki Nowej”. Od tego też czasu jej dziennikarstwo polegało niemal wyłącznie na przeprowadzaniu rozmów i wywiadów. Były to jednak rozmowy szczególne, niepowtarzalne, gdyż całkowicie różniły się od agresywnego i demaskacyjnego, a w istocie chyba cynicznego stylu współcześnie uprawianego dziennikarstwa.