Archiwum Polityki

Władzę boli wiedza

Rozmowa z reżyserem filmowym Andrzejem Jakimowskim, laureatem Paszportu „Polityki”

Janusz Wróblewski: – Podobno, zanim zrealizował pan swój debiut fabularny „Zmruż oczy”, pracował pan w agencji reklamowej?

Andrzej Jakimowski: – Niezupełnie. Kiedyś, w przerwie między realizacją dwu filmów dokumentalnych, rzeczywiście kierowałem jedną z większych agencji sieciowych. Ale w moim przypadku reklama była raczej epizodycznym zajęciem, większość czasu poświęcałem filmom krótkometrażowym.

Wiele osób uważa, że reklama wyjaławia, że twórcy, którzy zaczynają od komercji, tracą zmysł artystyczny.

Mam nadzieję, że mnie nie wyjaławia. Do dziś zdarza mi się reżyserować lub produkować spoty reklamowe i lubię tę pracę.

Można pracować w tej branży i pozostać jednocześnie artystą?

Artystów jest bardzo wielu w każdej branży. Dlaczego akurat reklamowa miałaby być gorsza? Zresztą ludzie robią w życiu wiele różnych rzeczy i ta różnorodność wychodzi im na dobre. Na pewno nie ma takiej pracy, nawet w reklamie, która mogłaby zaszkodzić artyście.

Chciał pan zostać filmowcem, lecz wybrał filozofię?

Od razu po maturze nie dostałem się na reżyserię. Za to dostałem się na filozofię i dzięki temu nie dostałem się do wojska. Teraz uważam, że wszystko bardzo dobrze się ułożyło. Na filozofii spotkałem wielu ciekawych ludzi i oni wychowali mnie na z grubsza ogładzonego człowieka.

Dlaczego bohater „Zmruż oczy” interesuje się filozofią starożytną?

Podoba mi się sposób postrzegania rzeczywistości przez Greków. Potrafili wydobyć z niej rysy tragiczne i komiczne zarazem. Jeden z bohaterów filmu, który uczy się greki, cytuje fragment tekstu z opisem heroicznej walki kogutów. To dobry przykład. Heroizm rzeczywiście nie wymaga koturnów, jak często dzisiaj uważamy, i nie szkodzi mu nuta komizmu.

Polityka 4.2004 (2436) z dnia 24.01.2004; Kultura; s. 50
Reklama