Można zidentyfikować trzy takie układy: część Ordynackiej wyraźnie uniezależniona tak od obozu prezydenckiego jak i premiera; tzw. pampersi (czyli grupa związana z TVP w okresie prezesury Wiesława Walendziaka), którym być może najbliżej do Prawa i Sprawiedliwości, ale którzy tworzą własne środowisko towarzysko-polityczne; oraz nie do końca czytelny układ peeselowski chroniący już istniejące interesy ludowców w radiu i telewizji. W sumie kilkanaście osób w radzie nadzorczej TVP i jej okolicach, prowadzących zakulisowe gry. Bez ich przyzwolenia nic się nie stanie.
Na razie najsilniejszy wydaje się układ Ordynackiej z dotychczasowym prezesem Robertem Kwiatkowskim, który sam wycofał się z konkursu, najpewniej gdy okazało się, że nie może jednak wejść do trójki finalistów, ale nie wycofał się jeszcze z gry. W tym dziwnym konkursie wiele jeszcze przecież zdarzyć się może. Jaki będzie finał, być może zobaczymy 27 stycznia, kiedy to rada nadzorcza ma spośród trzech wskazać jednego.
Niedziela, 11 stycznia, kiedy nastąpiło ogłoszenie nazwisk trzech kandydatów stających do ostatecznej rozgrywki – Andrzeja Budzyńskiego, Piotra Gawła i Ryszarda Pacławskiego – nie była wielkim dniem rady nadzorczej TVP. Rady skonstruowanej niewątpliwie w sposób bardziej pluralistyczny niż poprzednia, ale też w sposób – jak to ujęła przewodnicząca KRRiTV Danuta Waniek – eksperymentalny. Waniek natychmiast skomentowała, że kandydaci mogliby być lepsi. Być może część członków samej rady nadzorczej z zaskoczeniem przyjęła pojawienie się takiej właśnie trójki. O ile bowiem prawica, dowodzona w radzie przez Adama Pawłowicza, postawiła na Piotra Gawła i tej kandydatury się trzymała, to lewica (dowodzona przez Antoniego Dragana), według przecieków z obrad, przeżywała wątpliwości.