Od stycznia 1998 r. Państwowa Komisja Wyborcza prowadzi Rejestr korzyści, w którym wysocy urzędnicy państwowi, od wicewojewody do premiera włącznie, zobowiązani są ujawniać rozmaite profity - własne i współmałżonka. Jak dotąd, do tego jawnego rejestru zajrzały zaledwie cztery osoby. O jego istnieniu i związanych z nim obowiązkach coraz częściej niestety zapominają sami urzędnicy. Nie spotyka ich z tego tytułu żadna reprymenda.
Ustawa antykorupcyjna z 1997 r. nakazała stworzenie trzech Rejestrów korzyści: posłów, senatorów i wysokich urzędników państwowych. Najbardziej znane są dwa pierwsze i to one budzą zainteresowanie mediów. O trzecim wie mało kto. Należy w nim m.in. ujawnić wszystkie zajęcia w administracji publicznej i w instytucjach prywatnych, za które pobiera się wynagrodzenie; dodatkową pracę na własny rachunek; materialne wspieranie prowadzonej działalności publicznej; otrzymane podarunki o wartości większej niż 250 zł; sponsorowane wyjazdy krajowe i zagraniczne. Należy się też przyznać do zasiadania w organach fundacji, spółek prawa handlowego i spółdzielni, nawet jeżeli nie bierze się z tego tytułu pieniędzy.
Kadrowcy z Kancelarii Prezesa Rady Ministrów informują Państwową Komisję Wyborczą o każdej osobie powoływanej na wysokie stanowisko. PKW, a właściwie jej Krajowe Biuro Wyborcze, wysyła im formularz, w którym - "zachowując największą staranność i kierując się swoją najlepszą wiedzą" - powinny one dokonać zgłoszenia danych do Rejestru. Następne zobowiązane są one zgłosić najdalej w 30 dni od daty uzyskania korzyści. PKW raz w roku publikuje Rejestr (dostępny jest w Krajowym Biurze Wyborczym i w jego 49 delegaturach w stolicach starych województw). Zgłoszenia jeszcze nie opublikowane można przejrzeć na ekranie komputera. Co wynika z ich lektury?
Przede wszystkim większość zgłoszeń pochodzi z pierwszych miesięcy 1998 r. Wtedy PKW rozesłała urzędnikom formularze, a po pewnym czasie - premierowi - listę osób, które mimo monitów nie dopełniły ustawowego obowiązku. Niemniej i tak do połowy września br. do Rejestru korzyści nic nie zgłosili m.in.: minister pracy Longin Komołowski, zdrowia - Franciszka Cegielska, wiceminister spraw wewnętrznych i administracji - Leszek Burzyński, a nawet główny rzecznik dyscypliny finansów publicznych - Danuta Safjan.