Archiwum Polityki

Lustracja sanacji

W wojennym Paryżu, a po upadku Francji w Londynie znalazły się rządy wielu państw okupowanych przez III Rzeszę. Były one kontynuacją układu sił politycznych, który wyłonił je w czasach pokojowych. Rząd generała Władysława Sikorskiego był jedynym rządem, którego podstawę polityczną stanowiła przedwojenna opozycja, ponieważ klęska wrześniowa skompromitowała obóz sanacyjny. Miało to daleko idące konsekwencje.

15 września 1939 r. około godz. 18 ambasador RP w Bukareszcie Roger Raczyński otrzymał od min. Józefa Becka polecenie natychmiastowego przyjazdu do położonej nad granicą rumuńską miejscowości Kuty. Dotarł tam 17 września około południa, gdy już było wiadomo o radzieckiej inwazji na Polskę. Minister Beck polecił mu zażądać od władz rumuńskich prawa przejazdu (droit de passage) dla prezydenta RP i rządu.

Pułapka rumuńska

Wieczorem 17 września Raczyński przekazał telefonicznie z rumuńskich Czerniowiec ministrowi spraw zagranicznych Grigore Gafencu prośbę władz polskich. Otrzymał odpowiedź, że rząd rumuński już przed południem dyskutował o sytuacji wytworzonej inwazją Armii Czerwonej i postanowił udzielić prezydentowi i rządowi polskiemu gościny w Rumunii. Na stwierdzenie Raczyńskiego, że nie chodzi o gościnę, lecz o prawo przejazdu - Gafencu udzielał wymijających odpowiedzi. Ambasador postanowił więc powrócić do Bukaresztu, uznawszy, że nic przez telefon nie załatwi.

Dotarł tam pod wieczór 18 września i prosto z pociągu udał się do ambasadora francuskiego, a następnie do ambasadora brytyjskiego. W tym czasie najwyższe władze RP, włącznie z marszałkiem Edwardem Rydzem-Śmigłym, znajdowały się już na ziemi rumuńskiej. Trzej ambasadorzy ustalili, że trzeba przede wszystkim dążyć do zabezpieczenia ciągłości władz naczelnych RP.

Następnego dnia w godzinach przedpołudniowych Raczyński został przyjęty przez Gafencu, który oświadczył, że "jest mu niezmiernie ciężko i przykro, że musi na razie zatrzymać Pana Prezydenta i Rząd Polski w Rumunii, nie mogąc narazić swego kraju na nierówną wojnę z Niemcami, która musiałaby się skończyć równie katastrofalnymi rezultatami jak w Polsce". Ambasador Raczyński, jak wynika z własnej jego relacji, przyjął stanowisko władz rumuńskich ze zrozumieniem i prosił tylko o zgodę na wyjazd do pałacyku królewskiego w Bicaz, gdzie internowano prezydenta Ignacego Mościckiego.

Polityka 37.1999 (2210) z dnia 11.09.1999; Społeczeństwo; s. 64
Reklama