Archiwum Polityki

Bezpłatna chrząstka rekina

Jak ujawnił Urząd Nadzoru Ubezpieczeń Zdrowotnych, w pierwszym półroczu tego roku zrealizowaliśmy w aptekach 50 milionów recept. W całej Polsce leki drożeją, a udział pacjentów w odpłatności za nie systematycznie rośnie. Coraz częściej zdarza się, że ludzi nie stać na wykupienie lekarstw. Z drugiej strony - mnożą się przypadki wyłudzeń drogich, a niekoniecznie potrzebnych medykamentów.

Udział pacjentów w wydatkach na leki przewyższył 60 proc. Przypomnijmy, że w 1991 r. było to 18 proc., w 1993 - 46 proc. Osiągnęliśmy poziom, którego zdaniem ekspertów WHO nie wolno przekroczyć, by nie zagrozić bezpieczeństwu zdrowotnemu obywateli. Zwłaszcza najbiedniejszych, którzy coraz częściej zmuszeni są do wychodzenia z aptek bez wykupienia niezbędnych lekarstw.

- Od pewnego czasu codziennie przychodzą do nas ludzie, których nie stać na wykup recept - mówi Paweł Pawełkiewicz z Ośrodka Pomocy Społecznej z warszawskiej Ochoty. - Pokazują recepty, za które muszą zapłacić od 30 do 150 zł. Przy emeryturach i rentach nie przekraczających 400 zł, gdy po opłaceniu mieszkania i prądu zostaje im na życie 150 zł, na leki już nie starcza. Jeszcze w ubiegłym roku pomoc społeczna dysponowała listą leków, za których refundację otrzymywała dodatkowe pieniądze. Dziś tej refundacji nie ma - pieniądze na realizację recept przekazywane są najbiedniejszym w ramach tzw. zasiłków celowych, które uszczuplają inne wydatki (np. na remonty mieszkań, zakup odzieży, wyżywienie).

- Po jałmużnę do opieki społecznej nie pójdę - mówi 70-letnia Genowefa P. - Zresztą nie otrzymałabym żadnej pomocy, bo są biedniejsi. Ale mnie też nie stać na wydanie w aptece 220 zł, o czym właśnie się dowiedziałam. Aptekarka nie pomyliła się - klientka musi tyle zapłacić, żeby zrealizować pięć recept: trzy leki na serce, multiwitaminę, krople do oczu. - Mamy coraz więcej pacjentów, którzy przychodzą w ostatnim dniu ważności recepty albo odchodzą z kwitkiem, bo nie stać ich, by zapłacić za wszystko.

O prawdziwym pechu może mówić pani Danuta, też emerytka. Dwa opakowania antybiotyków, które zlecił lekarz, kosztowały ją prawie 100 zł i wszystko poszło do kosza, bo już po pierwszej dawce ujawniły się działania niepożądane.

Polityka 34.1999 (2207) z dnia 21.08.1999; Wydarzenia; s. 17
Reklama